Dzisiaj po południu została przeprowadzona sekcja zwłok Polaka, który we wtorek zmarł na komisariacie w Bree. „Dla nas najważniejsze jest, że do śmierci Polaka nie przyczyniła się policja” – przyznała rzeczniczka prokuratury w Limburgii Katja Vandoren.

"Sekcja zwłok nie wykazała żadnych śladów przemocy na ciele. Nie było również dowodów na policyjną przemoc, ale są elementy wskazujące na zewnętrzną przyczynę śmierci" - przekazała RMF FM w specjalnym oświadczeniu rzeczniczka prokuratury.

Pytana o to, co oznacza "zewnętrzna przyczyna śmierci" wyjaśniła, że "mogą to być na przykład lekarstwa lub narkotyki lub jeszcze coś innego". Zaznaczyła, że śledztwo trwa.

Przeprowadzane jest także badanie toksykologiczne, ale jego rezultaty będą znane dopiero za kilka tygodni. To już nie jest sprawa priorytetowa, po tym jak ustaliliśmy, że do jego śmierci nie przyczyniła się policja - wyjaśniła i dodała, że w Belgii długo czeka się na wyniki badań toksykologicznych.

Priorytetowa sprawa dla Belgów

Przypomnijmy, że Polak został zatrzymany, bo zachowywał się dziwnie i był zdezorientowany. 39-letni mężczyzna, został przewieziony na komisariat w Bree, gdzie poczuł się źle. Policjanci wezwali karetkę pogotowia, jednak służby ratownicze, które przybyły na miejsce, stwierdziły zgon.

Dla Belgii ta sprawa była priorytetowa, gdyż obecnie krajem wstrząsa afera związana z przemocą policyjną. Chodzi o śmierć obywatela Słowacji do której przyczynili się swoją brutalności policjanci. Biznesmen Józef Chovaniec zmarł w areszcie na lotnisku w Charleroi w wyniku przyduszania. Do tragedii doszło w 2018 roku.

Na szokujących nagraniach widać jak w celi mężczyzna wali głową w mur, a w czasie akcji unieruchomienia go (podczas której jest przyduszany) policjantka tańczy i wykonuje hitlerowskie pozdrowienie. Dzisiaj już wiadomo, że Chovanec był chory, dlatego zachowywał się "dziwnie" i "agresywnie". 

Opracowanie: