Mimo ostatnich wydarzeń na Bałkanach, trudnej sytuacji na serbsko-kosowskiej granicy i czwartkowej demonstracji, która zakończyła się podpaleniem ośmiu zachodnich ambasad, jednym z głównych celów Belgradu pozostaje członkowstwo w Unii Europejskiej. Zadeklarował to przedstawiciel rządu, Bożydar Denić. W środę Serbia oficjalnie zaprotestowała przeciwko decyzji polskiego rządu o uznaniu niepodległego Kosowa.

Denić powiedział, że władze nie mogą dopuścić do izolacji Serbii na arenie międzynarodowej. Droga do członkostwa w Unii Europejskiej ma wieść przez ostre reformy gospodarcze. Mimo że sytuacja Serbii jest ciężka, w ciągu trzech lat mamy szansę stać się jednym z liderów południa Europy Środkowej - mówił Denić.

Z drugiej jednak strony serbscy nacjonaliści z Kosowa wezwali Rosję, by zorganizowała swoją bazę wojskową w północnej części prowincji. Tylko to według nich ustabilizuje sytuację. W Belgradzie stabilizacja po czwartkowych zamieszkach postępuje w wielkim tempie. Rano zakończono remont budynku restauracji McDonald’s w centrum miasta, zniszczonej w zeszłym tygodniu przez tłum demonstrantów. To dla nich drugi po ambasadzie USA amerykański symbol w Serbii.

W środę Serbia oficjalnie zaprotestowała przeciwko decyzji polskiego rządu o uznaniu niepodległego Kosowa. Do MSZ trafiło już pismo w tej sprawie - poinformował wiceszef resortu spraw zagranicznych Jan Borkowski. Dodał, że kwestię oderwania się Kosowa od Serbii Polska traktuje jako "jeden specyficzny przypadek", a ewentualnym innym będzie się bacznie przyglądać.