Na zakończonych w niedzielę piłkarskich mistrzostwach Europy głośno było o nawet najdrobniejszych pomyłkach sędziów. Choć było ich tylko kilka, to przez niektóre wpadki arbitrzy w atmosferze skandalu musieli nawet wyjeżdżać z turnieju. Brytyjscy dziennikarze przeprowadzili badania, z których wynika, że sędziowie na kortach w Wimbledonie mylą się dużo częściej od futbolowych arbitrów.

Dziennikarze skorzystali z zapisu tak zwanego Sokolego Oka - używanego na tenisowych turniejach komputera podłączonego do trzech kamer, który potrafi wskazać z dokładnością do trzech milimetrów miejsce uderzenia piłki. Dzięki niemu odkryli, że co czwarta decyzja sędziów na kortach Wimbledonu jest błędna.

Pomyłki arbitrów są oczywiście korygowane, ale dopiero po interwencji przegrywającego gracza. Jeśli ten nie zgłosi zastrzeżeń, to wpadka sędziego przechodzi niezauważona.

Jak donoszą brytyjskie media, kontrowersje wzbudza nie tylko ilość sędziowskich pomyłek, ale również ich decyzje o grze w niekorzystnych warunkach atmosferycznych. Zbyt szybki powrót na mokry kort często ma zasadniczy wpływ na przebieg meczu i daje przewagę tym tenisistom, którzy lepiej sobie radzą z poślizgiem piłki.