W środę będą kontynuowane rozmowy w sprawie warunków dostaw na Białoruś rosyjskiej ropy naftowej. Wtorkowa runda rozmów zakończyła się, negocjacje prowadzone są "w bardzo skomplikowanej sytuacji" - podaje ITAR-TASS, powołując się na źródło zaznajomione z przebiegiem pertraktacji.

Według tego źródła delegacja białoruska nie wykazuje elastyczności w swoim stanowisku, którego ramy określiły władze w Mińsku. Mimo to "są wszelkie szanse", by doszło do podpisania dwustronnych dokumentów - zapewnił rozmówca ITAR-TASS, dodając, że mowa jest o "zbliżeniu stanowisk w kwestiach taryf oraz metody ich indeksacji".

Moskwa i Mińsk nie zdołały do końca 2009 r. uzgodnić warunków dostaw rosyjskiej ropy w 2010 r., w tym w kwestii cła na rosyjski surowiec. W grudniu zeszłego roku Rosja zaproponowała Białorusi bezcłowe dostawy 6,3 mln ton ropy przeznaczonej do użytku wewnętrznego z 21,5 mln ton surowca, który Rosja ma dostarczyć w tym roku. Za pozostałą ropę, z której w rafineriach Białorusi powstają reeksportowane przez nią produkty naftowe, Mińsk miałby płacić 100 proc. standardowego rosyjskiego cła eksportowego.

Bez preferencji celnych zmniejszy się rentowność białoruskich rafinerii, o których przejęcie od lat zabiegają rosyjskie koncerny naftowe.

W końcu ubiegłego roku pierwszy wicepremier Białorusi Uładzimir Siemaszka ostrzegł, że strona białoruska będzie przejmować ropę tranzytową, jeśli Rosja nie będzie dostarczać Białorusi na jej potrzeby wystarczających ilości surowca bez cła. Trzy lata temu podobny spór między Moskwą i Mińskiem spowodował wstrzymanie przez Rosję dostaw ropy na Białoruś i jej eksport przez białoruskie terytorium do UE. Uderzyło to również w polskie rafinerie, które większość ropy sprowadzają z Rosji rurociągiem Przyjaźń biegnącym przez Białoruś.