To tradycyjne miejsce letniego urlopu w dawnym Związku Radzieckim odstrasza drożyzną i brudnymi plażami. Mimo kryzysu ceny wzrosły o połowę. Okazuje się, że taniej można wypocząć w Turcji czy Grecji.

Warunki na Krymie od czasów radzieckich niewiele się zmieniły. Nadal podstawowym problemem jest brak ciepłej wody w hotelach czy toalet na plaży. Za to ceny poszybowały w górę – 60-70 dolarów od osoby na dobę.

Byliśmy w trzech miejscach. W jednym ceny normalne. W innych strasznie drogo. Już więcej tu nie przyjedziemy - mówi korespondentowi RMF FM Przemysławowi Marcowi jedna kobiet. Ceny są koszmarnie wysokie, a poziom usług po prostu żenujący - dodaje inna.