Co najmniej 49 osób zginęło, a ponad 650 zostało rannych w starciach etnicznych w mieście Osz w Kirgistanie. Zamieszki trwają od nocy z czwartku na piątek. W mieście ogłoszono stan wyjątkowy i obowiązuje godzina policyjna, ogłoszona przez rząd tymczasowy.

Dochodzi do wymiany ognia, strzały słychać wszędzie, wiele budynków płonie, ludzie są przestraszeni - mówił rano w telewizji przedstawiciel rządu tymczasowego wicepremier odpowiedzialny za siły bezpieczeństwa Azimbek Beknazarow. Sytuację w mieście ocenił jako "bardzo trudną".

Rząd tymczasowy zaapelował do emerytowanych policjantów i wojskowych, aby pojechali do Osz i pomogli zapobiec wojnie domowej. Władze będą wdzięczne wszystkim ochotnikom (…). Policjanci i żołnierze, który są na miejscu, są bardzo zmęczeni, śpią na ulicach, które ochraniają. Jeśli nie dostaniemy dodatkowego wsparcia, nie będziemy mieli wystarczająco dużo sił, aby w ciągu najbliższych dwóch dni zapewnić mieszkańcom bezpieczeństwo - powiedział Beknazarow.

W piątek wojsko odcięło dostęp do zamieszkiwanej przez Uzbeków dzielnicy Czeriomuszki, gdzie doszło do walk, podpaleń budynków mieszkalnych, restauracji i sklepów.

Zachodnie agencje oceniają, że wydarzenia w Oszu są najpoważniejszym wybuchem przemocy w Kirgistanie od czasu obalenia w kwietniu prezydenta Kurmanbeka Bakijewa. Są też testem dla rządu tymczasowego, który objął władzę po obalonym prezydencie.

Szefowa rządu Roza Otunbajewa powiedziała w piątek w Biszkeku, że zajścia w Oszu to konflikt między dwoma grupami etnicznymi.

Media przypominają, że w Kirgistanie konflikt między południem i północą kraju nakłada się na różnice etniczne i konflikty klanowe. Osz, główne miasto południowej części Kirigistanu, uznawany jest też za bastion stronników Bakijewa.

W 5,5-milionowym Kirgistanie mieszka na południu kraju około miliona etnicznych Uzbeków.

Rząd tymczasowy planował na 27 czerwca referendum w sprawie nowej konstytucji, a na październik - wybory parlamentarne.