Współpraca Korei Północnej i Rosji nie odmieni raczej losów wojny na Ukrainie, ale pozwoli ją skutecznie przedłużać - tak zapowiadane spotkanie Kim Dzong Una i Władimira Putina ocenia doktor Marek Hańderek z Instytutu Bliskiego i Dalekiego Wschodu Uniwersytetu Jagiellońskiego. O planowanym spotkaniu we Władywostoku rozmawiała z nim Marlena Chudzio.

Marlena Chudzio: Czy to spotkanie jakoś może odmienić sytuację na froncie w Ukrainie. Czy mamy się bać?

Doktor Marek Hańderek: Wydaje mi się, że niekoniecznie może odmienić. Natomiast może spowodować, że Rosji będzie łatwiej przedłużać ten konflikt, bo widzimy wyraźnie, że na razie nie ma zamiaru ustępować na Ukrainie. Ewentualnie byłaby pewnie w stanie zaakceptować jakieś zawieszenie broni, pozostając na tych ukraińskich ziemiach, które teraz okupuje. Jeśli nie dostanie tych ziem, to pewnie będzie chciała kontynuować działania zbrojne. I do tego potrzebne są oczywiście zasoby: uzbrojenie, sprzęt wojenny. Wydaje się, że po to między innymi może być to spotkanie. Celem jest prawdopodobnie zacieśnienie współpracy wojskowej z Koreą Północną, ponieważ Korea Północna w czasach zimnej wojny była bardzo bliskim partnerem, sojusznikiem Związku Radzieckiego. W tamtym okresie kupiła czy też otrzymała ogromne ilości uzbrojenia sowieckiego. Dużą część tego uzbrojenia wykorzystuje do dnia dzisiejszego.

Chodzi, jak rozumiem, m.in o radzieckie czołgi T54 i T62, które w Korei są i mogłyby być wykorzystane jako części zamienne.

Być może też, chociaż częściej mówi się nie o czołgach, ale np. o amunicji artyleryjskiej albo amunicji przeciwczołgowej, której Korea Północna posiada dziesiątki milionów sztuk. A Rosja zużywa miliony sztuk rocznie na froncie przeciwko Ukrainie. To byłoby coś, co doraźnie mogłoby pomóc Rosji. Natomiast jeśli ta współpraca zostałaby jakoś zacieśniona, nie można wykluczyć, że Rosja mogłaby chcieć, żeby Korea Północna w swoich zakładach zbrojeniowych produkowała różnego rodzaju uzbrojenie. Zresztą w lipcu po raz pierwszy od 1991 roku rosyjski minister obrony narodowej odwiedził Koreę Północną, co już samo w sobie jest znamienne, że po tak długiej nieobecności pojawiła się tak wysoko postawiona postać. Tam Siergiej Szojgu m.in. oglądał sprzęt północnokoreański. Po jego wizycie Kim Dzong Un odbył, można powiedzieć peregrynacje po północnokoreańskich zakładach zbrojeniowych, co wielu interpretuje jako wskazanie, że Korea byłaby w stanie produkować różnego rodzaju uzbrojenie nie tylko na swoje potrzeby, ale może także po to, żeby sprzedawać to w przyszłości Rosji.

A z drugiej strony np. Bloomberg napisał, że tak długo Korea jest odcięta od nowoczesnych technologii, że istotne jest pytanie, czy sprzęt, który ona produkuje, ma wartość rzeczywiście bojową.

Jeśli chodzi np. o nowoczesną technologię, to rzeczywiście to jest racja. Nowoczesne na pewno są te rzeczy, które dotyczą programu nuklearnego i rakiet balistycznych, które mogłyby przenosić ładunki atomowe. Z drugiej strony Rosja ma swoje technologie w tym względzie, nie potrzebuje tutaj Korei Północnej. To raczej działałoby w drugą stronę. Wydaje się, że Korea Północna mogłaby oczekiwać tego, że Rosja pomoże jej w rozwoju jej programu rakiet balistycznych. Zresztą są też takie głosy specjalistów, które mówią, że ostatnie sukcesy międzykontynentalnych rakiet balistycznych północnokoreańskich to niekoniecznie był przypadek i tylko osiągnięcia północnokoreańskich naukowców. Niewykluczone, że też pomagali przy rozwoju tej technologii Rosjanie. Nowoczesne technologie to raczej poszłyby w drugą stronę. To Rosja mogłaby pomóc unowocześnić różne gałęzie przemysłu zbrojeniowego w Korei Północnej, natomiast Korea Północna mogłaby teraz doraźnie zapełnić magazyny rosyjskie amunicją przeciwczołgowom czy artyleryjską. W w przyszłości ewentualnie także innego rodzaju uzbrojeniem.

Oczywiste wydaje się, w jaki sposób Rosja mogłaby skorzystać na tej współpracy. A co Korea może otrzymać w zamian?

Poza tym ewentualnym know how, jeśli chodzi właśnie np. o rakiety balistyczne, jest też mowa o tym, że Rosja mogłaby pomóc w rozwoju technologii satelitów szpiegowskich. Korea Północna ostatnio dwa razy próbowała na orbicie posadzić tego typu satelity i to były próby nieudane. Tu byłoby ewentualne pole do współpracy też, jeśli Rosja oczywiście zechciałaby się w tym względzie podzielić. Natomiast Korea Północna, jak wiemy, od bardzo dawna jest krajem izolowanym na arenie międzynarodowej. Jest krajem, w którym ludzie żyją w większości w biedzie, poza tymi, którzy są u władzy i są szeroko rozumianą elitą polityczno wojskową. Tam są ogromne problemy niedoboru żywności i Rosja już od dłuższego czasu dostarcza m.in. zboża do Korei Północnej. Wydaje się wiec, że Korea Północna na przykład mogłaby otrzymywać w zamian za tę amunicję czy w ramach jakiegoś pogłębiania współpracy na różnych polach pomoc żywieniową i pomoc humanitarną. I jest też jeszcze jedno pole, które przychodzi mi do głowy i które też jest wskazywane przez różnych ekspertów. To byłaby korzyść obopólna, czyli ewentualne wysłanie tysięcy, a nawet może dziesiątków tysięcy północnokoreańskich robotników do Rosji. Oni zarabiali by w twardej walucie, którą później reżim północnokoreański w większości by przejął. Z drugiej strony Rosja setki tysięcy swoich robotników wcieliła do armii i wysyła przeciwko Ukrainie i ma w wielu miejscach, przedsiębiorstwach i zakładach niedobór rąk do pracy. Dziesiątki tysięcy potencjalnych koreańskich pracowników bardzo by Rosji pomogło, a Korea Północna na pewno też na tym by skorzystała. Oczywiście byłoby złamanie sankcji ONZ.

To chyba nie problem.

Oba kraje łamią je wielokrotnie.

Jakie są te relacje Władimir Putin - Kim Dzong Un? Kto tu rządzi?

Te relacje nie były jakieś bliskie we wcześniejszych latach, przed wybuchem wojny na pełną skalę na Ukrainie. Obaj liderzy spotkali się raz, w 2019 roku bodajże, o ile mnie pamięć nie myli. I z tego właściwie nic nie wyniknęło. Współpraca nie została w jakiś sposób pogłębiona na żadnym polu. Zresztą tam nie było jakiegoś wspólnego komunikatu po tym spotkaniu. Tylko Putin wystąpił i powiedział, że właściwie nie pogłębiła się współpraca w żadnym względzie. Wszystko zmieniło się po wybuchu wojny na Ukrainie.

Obu stronom teraz już zależy.

Tak, obu stronom zależy. Obie strony. Korea Północna, jak mówiłem, jak wiemy, jest izolowana od lat ze względu na swój program nuklearny oraz balistyczny i różnego rodzaju prowokacyjne działania. Rosja teraz, przy okazji właśnie swojej agresji na Ukrainie, także jest w jakiejś mierze izolowana na arenie międzynarodowej. Tymczasem Korea Północna jest jednym z niewielu krajów, które od początku popierają tę rosyjską agresję wobec Ukrainy. Korea Północna była jednym z niewielu krajów, które zawetowały rezolucję ONZ, która miała potępić Rosję za tę agresję. Co więcej, Korea Północna w zeszłym roku uznała fasadowe i marionetkowe państwa utworzone na okupowanych ziemiach ukraińskich przez Rosję. W najróżniejszych momentach przez ostatnie kilkanaście miesięcy Korea Północna jednoznacznie daje do zrozumienia, że popiera to, co robi Rosja na Ukrainie. A z drugiej strony na przykład protestowała przeciwko temu, że Amerykanie planują dostarczyć czołgi Abrams. Kto jest kim w tej relacji? Wiadomo, że Rosja jest tym państwem znacznie potężniejszym, więc tutaj nie może być równowagi. Ale mamy taką politykę transakcyjną. Jedna i druga strona w tej konkretnie obecnej sytuacji politycznej może na tym zbliżeniu wojskowym, politycznym, także w sferze ekonomicznej, w jakiś sposób skorzystać. I temu właśnie służą te spotkania z Siergiejem Szojgu i teraz zapowiadane spotkanie z Putinem.

Czy my mamy szansę się dowiedzieć, co zapadło na takim spotkaniu? Bo zarówno w jednym, jak i w drugim państwie nie działają media.

Na pewno dowiemy się tego, co oni będą chcieli przekazać światu. Jeśli będą coś chcieli przekazać światu. Niewykluczone, że może być jakiś komunikat oficjalny z takiego spotkania. Ale to nie znaczy, że tam będzie zawarte wszystko, o czym rozmawiano i co postanowiono. Scenariusze mogą być różne. Począwszy od tego, że będzie jakiś komunikat albo nie będzie