Prezydent Rosji Władimir Putin zaprzeczył, że rozmieszczono pociski balistyczne krótkiego zasięgu na mobilnej platformie samochodowej Iskander w obwodzie kaliningradzkim. "Nie ma powodów do niepokoju" - mówił prezydent.

Kilka dni temu niemiecki "Bild" informował, że Rosja rozmieściła na terenie obwodu kaliningradzkiego oraz wzdłuż granicy z krajami bałtyckimi rakiety Iskander-M, przystosowane do przenoszenia głowic atomowych.

Takiej decyzji jeszcze nie podjęliśmy - oświadczył dziś z kolei Putin na swojej dorocznej konferencji prasowej w Moskwie.

Prezydent oznajmił też, że nie trzeba nikogo bronić przed Rosją, ale też nie należy jej prowokować. Dodał, że Moskwa zapowiadała, że umieści tam Iskandery jeżeli powstanie tarcza rakietowa. Skoro jeszcze jej nie ma, rakiet też nie ma - dodawał prezydent Rosji.

Wcześniej w sprawie głos zabrał rosyjski resort obrony. On z kolei oficjalnie potwierdził, że rakiety krótkiego zasięgu Iskander są rozmieszczone u zachodnich granic Rosji. Według jego przedstawicieli, nie narusza to żadnych umów lub uzgodnień międzynarodowych.

Wysokie rangą źródło w ministerstwie obrony Rosji, cytowane przez dziennik "Izwiestija", oświadczyło, że rakiety Iskander stacjonują w obwodzie kaliningradzkim od dawna.

Sprawa rakiet balistycznych zaniepokoiła środowisko międzynarodowe. "Zaapelowaliśmy do Rosji, by nie podejmowała działań, które destabilizują region" - mówiła przedstawicielka Departamentu Stanu USA Marie Harf.

(abs)