„Stany Zjednoczone prowadzą najbardziej agresywną politykę na świecie - w przeciwieństwie do Rosji wysyłają siły zbrojne do niezliczonych krajów! Mam nadzieję, że to nie nowy etap zimnej wojny”. To słowa Władimira Putina w wywiadzie dla największej francuskiej sieci telewizyjnej TF1. Rosyjski prezydent nie wykluczył, że przy okazji piątkowych obchodów 70. rocznicy lądowania aliantów w Normandii, będzie rozmawiał z prezydentem elektem Ukrainy Petro Poroszenko.

Putin zasugerował, że fakt, iż prezydent USA nie chce się z nim spotkać w czasie piątkowych obchodów 70. rocznicy lądowania aliantów w Normandii należy tłumaczyć "agresywną polityką Stanów Zjednoczonych". Rosyjski prezydent stwierdzi, że w przeciwieństwie do USA Rosja prawie nie wysyła swoich żołnierzy za granicę w ramach interwencji zbrojnych.

Władimir Putin zapewnił też, że nigdy nie miał planów zdestabilizowania Ukrainy. Powiedział, że we wschodniej części tego kraju nie ma żadnego rosyjskiego żołnierza ani wojskowego instruktora. Podkreślił jednak, że rosyjskojęzyczna ludność tego kraju musi mieć zagwarantowane swoje prawa i nowe władze Ukrainy "muszą z nią negocjować - zamiast wysyłać czołgi i samoloty bojowe".

W przeddzień planowanego spotkania z prezydentem Francji Francois Hollandem w Paryżu Putin próbuje też - według wielu obserwatorów - podzielić zachodnie mocarstwa. Rosyjski przywódca podkreślił, że nie może zrozumieć, dlaczego Francja zrezygnowała z części swojej suwerenności, powracając do struktur wojskowych NATO.

Prezydent Rosji dał do zrozumienia - choć w nieco wymijający sposób - że jest gotowy rozmawiać z prezydentem elektem Ukrainy Petrem Poroszenką przy okazji piątkowych obchodów we Francji 70. rocznicy lądowania w Normandii. Na pytanie o możliwość rozmowy z Poroszenką, Władimir Putin odpowiedział, że nie zamierza nikogo unikać i "będzie rozmawiał, oczywiście, ze wszystkimi".

(mpw)