Dwaj najbardziej dyplomatycznie izolowani przywódcy na świecie próbują znaleźć wspólny język. Z wizytą na Białoruś, do prezydenta Aleksandra Łukaszenki, przyjechał prezydent Iranu Mahmud Ahmadineżad. Mają rozmawiać na temat współpracy, kwestii energetycznych, handlu i... nowoczesnych technologii.

Białoruś jest jednym z najgorliwszych sojuszników Iranu. W przeszłości Mińsk bronił m.in. irańskiego programu wzbogacania uranu i sprzedawał Teheranowi sprzęt wojskowy.

Iran to jedno z państw zaliczanych przez Łukaszenkę do „zewnętrznego łuku" polityki zagranicznej, który próbuje tworzyć Białoruś. Mińsk sojuszników szuka wśród państw znanych z nastrojów antyamerykańskich. "Łuk" ma prowadzić od Kuby przez Wenezuelę, Brazylię, Boliwię, do RPA i innych państw afrykańskich oraz strefy Zatoki Perskiej, Chin, Wietnamu po Malezję.

W ubiegłym roku Iran i Białoruś podpisały serię porozumień

handlowych, przede wszystkim dotyczących współpracy w sektorze paliwowym i motoryzacyjnym. W styczniu zawarto porozumienie o współpracy w dziedzinie obronności.

Analitycy oceniają, że Łukaszenka chce pokazać, że nie jest izolowany na arenie międzynarodowej. Z tego samego powodu Iranowi jest potrzebna współpraca z Łukaszenką, który wielokrotnie wyrażał poparcie dla irańskiego programu nuklearnego, potępianego przez Zachód.