Naczelna Prokuratura Wojskowa razem z Żandarmerią Wojskową skomentują dziś w Warszawie najświeższe ustalenia w sprawie ostrzelania przez Polaków afgańskiej wioski. W tym samym czasie Sąd Wojskowy w Poznaniu zajmie się ostatnim zażaleniem na areszt dla żołnierza oskarżonego o udział w masakrze. Reporter RMF FM zebrał i uporządkował informacje, które budzą największe wątpliwości.

Dowódca plutonu, do którego został skierowany rozkaz ostrzelania wioski stwierdził ponoć, że rozkazu nie wykona i poszedł skonsultować to z innym oficerem. Wtedy jednak jego bardziej doświadczony zastępca kazał szeregowym strzelać, mówiąc, że mają się nie przejmować, gdy pociski kogoś trafią. Gdy okazało się, że zginęli ludzie, oficerowie ustalili wersję, że ostrzał był reakcją na atak talibów i przekazali to podwładnym.

W sprawie jest jednak wiele niejasności. Po pierwsze nikt nie przyznaje się do wydania rozkazu. Druga wątpliwość wiąże się z faktem, że żołnierze mogli nie wiedzieć, że ludzie, których widzą nie są talibami. Wreszcie: cywile mogli zginąć przez pomyłkę, trafieni jedynym źle wymierzonym pociskiem.

Najważniejszym pytaniem pozostaje jednak, czy aresztowana siódemka to jedyni ewentualni winni w tej sprawie, czy za masakrę nie powinien odpowiedzieć ktoś jeszcze, ktoś stojący wyżej w wojskowej hierarchii?