Co najmniej cztery osoby poniosły śmierć, a trzy zaginęły z powodu wielkiej fali ulew, wichur i powodzi na południu Francji. Wiele dróg jest ciągle nieprzejezdnych, nadal nie kursuje również część pociągów. We Włoszech zarwał się niemal 30 metrowy fragment wiaduktu, a wiele dróg i budynków zostało zalanych.

Część mieszkańców znanych kurortów Riwiery Francuskiej, takich jak Fréjus, nie może powrócić do zalanych wodą domów. Musieli oni spędzić noc w budynkach szkolnych i udostępnionych przez władze salach komunalnych. W wielu innych miejscowościach trwa usuwanie szkód spowodowanych nagłymi wichurami i powodziami.

Rekordowa suma opadów

Synoptycy alarmują, ze w ciągu trzech dni spadło na południu Francji tyle deszczu, ile zazwyczaj spada tam w ciągu kilku miesięcy - i zjawisko to może się w najbliższych tygodniach powtórzyć.


Powodzie w regionie Prowansja - Alpy - Lazurowe Wybrzeże trwają od piątku. W wyniku gwałtownych opadów kilka rzek wystąpiło z brzegów, zalewając domy, porywając samochody i łódki. W sobotę w związku z ulewami przez pewien czas zamknięte było lotnisko w Nicei. Trwa przywracanie dostaw prądu do tysięcy gospodarstw domowych. W niedzielę opady były łagodniejsze.


Szef francuskiego MSW Christophe Castaner udał się w ciągu weekendu do departamentu Var, by spotkać się z poszkodowanymi i pracownikami służb ratunkowych.

Powodzie również we Włoszech

We Włoszech w regionie Liguria w związku z ulewami ewakuowano ok. 150 osób. Kilka dróg zostało zablokowanych przez lawiny błotne. W mieście Savona w niedzielę zawalił się 30-metrowy odcinek wiaduktu na autostradzie. Do zawalenia doszło prawdopodobnie na skutek osunięcia się ziemi, jak informują służby - w tej katastrofie nikt nie zginął.

W Genui z powodu opadów zamknięto niektóre drogi. Na skutek powodzi ponad 100 osób zostało odciętych od świata, a kilkadziesiąt straciło swoje domy. W Turynie z brzegów wystąpiła rzeka Pad, przez powódź odwołano maraton.