Jeden z największych oddziałów radykalnych islamistów w Czeczenii co miesiąc dostawał 50 tysięcy dolarów z Polski - podał rosyjski "Kommersant". Pieniądze docierały do jednego z banków w Astrachaniu, a stamtąd do grupy wahabickiego emira Czyngischana Giszajewa, która działa na pograniczu Czeczenii i Inguszetii.

Rosyjskie media nie ujawniają, kto w Polsce finansował islamskich bojowników. Mowa jest jedynie o prywatnej osobie z Polski, która dokonywała regularnych przelewów.

Rosyjskie służby specjalne najpierw wpadły na trop "księgowej" oddziału bojowników, Ajny Sidgalijewej, która co miesiąc odbierała pieniądze w Astrachaniu, a następnie przewoziła je w góry, gdzie ukrywają się bojownicy Giszajewa.

W ubiegły piątek, gdy "księgowa" przyjechała odebrać w banku kolejny przelew z Polski, urządzono zasadzkę. Kobieta usiłowała popełnić samobójstwo i zdążyła zdetonować granat. Została ciężko ranna, teraz lekarze walczą o jej życie. Dwóch towarzyszących jej bojowników próbowało uciekać, ale zostali zatrzymani przez milicję.