72-letni Niemiec, który mieszkał w raju na Ziemi, za który także wielu Polaków uważa Nową Zelandię musiał wrócić do ojczyzny. Szukano go od 20 lat, bo wtedy skończyła mu się wiza turystyczna. Żył nie troszcząc się o pieniądze i jedzenie.

Sześć lat temu ściągnął na siebie uwagę sądu, bo spowodował wypadek. Nigdzie nie pracował. Nie pobierał nie tylko pensji, ale także żadnych świadczeń. Przemieszczał się po Nowej Zelandii samochodem, ale uwielbiał też piesze wycieczki. Podczas jednej z nich - w parku narodowym - został zatrzymany.

Okazało się, że nie jadł do kilku dni, ale najwyraźniej był do tego przyzwyczajony, bo lekarze stwierdzili, że nie wymaga ich pomocy. Dzisiaj został odesłany samolotem do Niemiec.