Prawie 50 samochodów podpalono w ostatnich tygodniach w stolicy Bułgarii, Sofii. Do podpaleń dochodzi niemal co noc. Część aut została podpalona pod oknami stołecznego komisariatu policji.

Jak ustaliła policja właściciele spalonych samochodów nie znają się, nie mają długów, nie są związani z światem przestępczym.

Media bułgarskie sugerują, że za pożarami mogą stać krajowe spółki ubezpieczeniowe, których dochody mocno spadły. W czasie kryzysu właściciele samochodów masowo przestali je ubezpieczać. Płoną przeważnie samochody średniej klasy, wyglądające na nowe i zadbane.

Kilka miesięcy temu w Bułgarii wprowadzono zakaz naklejania na samochodach nalepek firm ubezpieczeniowych, więc podpalacze nie mogą wiedzieć, czy dany samochód jest ubezpieczony i w jakiej firmie.