Młody mężczyzna w różowym kowbojskim kapeluszu, siedzący okrakiem na samolocie i okryty pianą z gaśnicy - taki widok ukazał się oczom policjantów wezwanych na lotnisko w szkockim Dundee. Funkcjonariusze otrzymali informację, że dwóch intruzów przedostało się przez ogrodzenie i weszło do hangaru. Okazało się, że włamywacze w wieku 24 i 25 lat są kompletnie pijani. Na lotnisko zawędrowali po drodze z nocnego klubu.

Młodzi mężczyźni przyznali się do wtargnięcia na zakazany teren, oblania pięciu samolotów pianą gaśniczą, wejścia bez zezwolenia na pokład dwóch innych maszyn i manipulowania przełącznikami. Sąd umorzył wobec nich postępowanie karne pod warunkiem, że przez najbliższy rok nie wejdą w konflikt z prawem. Mają też "dobrowolnie" naprawić wyrządzone szkody.

Spowodowali straty warte ponad 8 tys. funtów. Pięć samolotów trzeba było unieruchomić do czasu sprawdzenia, czy działają bezpiecznie.

Niefortunni imprezowicze nie pamiętają, jak dostali się na lotnisko i co się tam wydarzyło - przyznał jeden z nich po rozprawie. Określił też siebie i kolegę "parą pijanych idiotów".