Od poniedziałku dziesiątki traktorów blokują ulice przy Placu Luksemburskim w Brukseli. Od środy wieczorem w Dzielnicy Europejskiej słychać już głównie klaksony. Unijni rolnicy protestują przeciwko wspólnotowej polityce rolnej. Demonstracje stają się coraz bardziej gwałtowne. Na brukselskich ulicach płoną opony, niszczone są zabytkowe pomniki. To będzie długi dzień w Brukseli, gdzie skończył się niedawno szczyt UE.

Do stolicy Belgii w czwartek wjechało około 1200 ciągników, a pod  Parlamentem Europejskim zgromadziło się kilka tysięcy osób. Rolnicy m.in. z Belgii i Włoch domagali się wyrzucenia do kosza unijnych regulacji nakładających restrykcyjne wymagania na ich gospodarstwa.

"Jesteśmy tu po to, żeby bronić naszego rolnictwa. Od trzech lat próbujemy bezskutecznie zwrócić uwagę belgijskiego rządu na nasze problemy. Musimy wreszcie się otrząsnąć i wraz z całą Europą walczyć o wspólną sprawę: o możliwość wykonywania zawodu rolnika dla nas i naszych dzieci" - mówiła PAP Isabel Proost, rolniczka z Flandrii. Dodała także, że "elity brukselskie chcą, by rolnicy zniknęli".

Protestujący uważają, że pod pozorem wprowadzania przepisów o ochronie środowiska, Unia Europejska nakłada na nich restrykcyjne normy. Do tego rolnicy demonstrują przeciwko niekontrolowanemu importowi produktów z Ukrainy i innych krajów pozaeuropejskich.

"Chcemy jasnych i uczciwych zasad. Chcemy móc użytkować wszystkie dostępne grunty rolne, które mamy do dyspozycji. Trzeba najpierw wykorzystać możliwości, które mamy w Europie, a dopiero później myśleć o imporcie. Poświęcanie własnej produkcji i otwieranie szeroko drzwi na produkcję ze świata to nie jest dobra droga. Mamy nieprawdopodobną różnorodność produkcji rolnej w Europie, więc należy najpierw wykorzystać własny potencjał i ewentualnie później otwierać drzwi dla innych, jeśli będzie taka potrzeba" - tłumaczył Enrico Nada, przedstawiciel włoskich rolników.

Inni zwracają uwagę na to, że skostniałe przepisy unijne są oderwane od rzeczywistości. "Cała polityka Komisji Europejskiej, która została zapoczątkowana w 2019 roku nie uwzględnia wojny na Ukrainie, pandemii Covid-19. Mamy do czynienia z zupełnie niedostosowaną do realiów politykę rolną, która szkodzi rolnikom" - przekazał Duarte Mira z Konfederacji Portugalskich Rolników.

Sytuację politycznie próbuje wykorzystać Viktor Orban. Premier Węgier skonfliktowany z większością europejskich liderów, stwierdził: Musimy znaleźć nowych przywódców, którzy naprawdę będą reprezentować interesy ludzi".

Protesty przybrały gwałtowny obrót. Przed Parlamentem Europejskim zapłonęły dwa duże ogniska. Opróżniono tam przyczepy z nawozem. W stronę PE poleciały też jajka. Rolnicy zniszczyli również stojącą na Placu Luksemburskim zabytkową rzeźbę z 1871 roku.

Demonstracje odbywają się także poza Brukselą. Na trasie Antwerpia-Haven ruch stanął, bo rolnicy blokują niektóre zjazdy z A12. W holenderskiej Limburgii rolnicy również blokują główną oś komunikacyjną na skrzyżowaniu w Lummen.

Dziś w Brukseli zakończył się szczyt Unii Europejskiej, na którym 27 unijnych przywódców zgodziło się m.in. na pakiet wsparcia dla Ukrainy w wysokości 50 miliardów euro w ramach budżetu UE do 2027 r.

W czwartek na nadzwyczajnym szczycie w Brukseli na nowe wsparcie dla Ukrainy zgodziły się wszystkie państwa UE, w tym zgłaszające do tej pory sprzeciw Węgry.