Ok. trzech tysięcy osób protestowało w nocy w Odessie, na południu Ukrainy, przeciwko fałszerstwom, do których miało dojść w przeprowadzonych tam wczoraj wyborach władz lokalnych. Demonstrację zwołał mer miasta Eduard Hurwic, który ubiegał się o reelekcję jako kandydat opozycyjnej partii Front Zmian byłego przewodniczącego parlamentu Arsenija Jaceniuka.

Jego rywalem był Ołeksij Kostusiew, kandydat rządzącej Partii Regionów prezydenta Wiktora Janukowycza. Oficjalne wyniki wyborów nie zostały jeszcze opublikowane, lecz na zwycięstwo Kostusiewa wskazują wyniki dwóch exit-polls, czyli sondaży przeprowadzonych przed lokalami wyborczymi. Zgodnie z nimi Kostusiew uzyskał 47,8-48 proc. poparcia wobec 35-36,8 proc. głosów oddanych na Hurwica.

Urzędujący mer nie uznaje tych rezultatów i twierdzi, że wybory zostały sfałszowane. Mieszkańcy Odessy będą protestować, póki prezydent nie zobaczy, że Odessę zakuto w dyby. Jeśli prezydent wepchnie na ul. Dumską (siedziba mera miasta) Kostusiewa, Odessa będzie protestować. Dzisiejsza akcja jest ostrzeżeniem dla prezydenta - powiedział na demonstracji Hurwic.

Tymczasem ukraińscy i międzynarodowi obserwatorzy wyborów władz lokalnych oświadczają, że odbyły się one bez rażących naruszeń. Ocenę tę podziela zarówno polski eurodeputowany Paweł Kowal, jak i społeczny Komitet Wyborców Ukrainy.

Zgodnie z wczorajszym sondażem firmy GFK Ukraina w skali całego kraju zwycięstwo w wyborach odniosła Partia Regionów, otrzymując w nich 36,2 proc. głosów.

Na drugim miejscu znalazła się opozycyjna partia Batkiwszczyna (Ojczyzna) byłej premier Julii Tymoszenko, na którą głosowało 13,1 proc. wyborców.

Oficjalne wyniki mają być ogłoszone w piątek, 5 listopada.