Nowy prezydent Niemiec potwierdził, że z pierwszą oficjalną wizytą zagraniczną chciałby pojechać nad Wisłę. "Jeśli mógłbym kierować się sercem, to z pierwszą wizytą pojadę do Polski. Trwają rozmowy na ten temat" - zdradził Joachim Gauck w rozmowie z telewizją informacyjną n-tv. "Mamy bliskich sąsiadów i te kraje są tradycyjnie celami pierwszych podróży zagranicznych prezydentów federalnych. Tak będzie też w moim przypadku" - stwierdził.

Według źródeł dyplomatycznych w Berlinie, dwudniowa wizyta mogłaby rozpocząć się już 26 marca, a więc trzy dni po zaprzysiężeniu nowego prezydenta.

Gauck wcześniej wielokrotnie zapewniał, że Polska jest "bliska jego sercu". Polska, która w swojej historii przedkładała wolność nad bezpieczeństwo, która bardziej hołdowała powstańcowi niż poddanemu i której obywatele zdecydowanie bardziej cenią sobie "mniej państwa w państwie", niż zbyt "wiele państwa w państwie", taka Polska może pozbawić niektórych w Europie, np. Niemców, lęków i natchnąć ich odwagą - mówił na początku marca w wystąpieniu na Uniwersytecie Łódzkim.

Z kolei już w 2010 roku, gdy po raz pierwszy kandydował na prezydenta Niemiec, powiedział dziennikarzom, że gdyby wygrał, to w pierwszą zagraniczną podróż chciałby udać się właśnie do Polski.

Także dwaj poprzedni prezydenci Niemiec - Christian Wulff i Horst Koehler - na cel swoich pierwszych oficjalnych wizyt zagranicznych po objęciu urzędu wybierali nasz kraj.

Poprzednik Gaucka odchodził w niesławie

Drogę do prezydentury otworzył Gauckowi korupcyjny skandal wokół jego poprzednika. Hanowerska prokuratura wszczęła przeciwko Wulffowi śledztwo w związku z podejrzeniem brania łapówek w czasie, kiedy był premierem Dolnej Saksonii. Media ujawniały natomiast kolejne historie potwierdzające bliskie związki Wulffa ze światem biznesu. Na jaw wyszło na przykład, że były już prezydent chętnie korzystał z zaproszeń do posiadłości zamożnych przedsiębiorców, oferowanych mu rabatów na samochody czy darmowych biletów lotniczych.

Skompromitowany Wulff podał się do dymisji zaledwie 20 miesięcy po objęciu stanowiska.

Natychmiast ruszyły wtedy międzypartyjne negocjacje, które miały wyłonić jego następcę. W Niemczech prezydenta nie wybierają bowiem obywatele, ale Zgromadzenie Federalne. Ostatecznie największe partie - w tym przeciwna początkowo rządząca chadecja - poparły Joachima Gaucka.