Bundeswehra jest passé. Niemcy nie garną się do zawodowej armii. Chętnych jest tak mało, że nasi sąsiedzi zaczynają dyskutować, czy będzie komu bronić kraju. Po zniesieniu służby obowiązkowej brakuje chętnych na etatowego żołnierza.

W kwietniu zaczną pracę pierwsi dobrowolnie wybierający wojsko. W całych Niemczech zgłosiło się 306 chętnych. A potrzeba ponad trzech tysięcy. Teraz jeszcze część miejsc uda się zapełnić kończącymi obowiązkową służbę, którzy przedłużą ją o pół roku, ale już w lipcu problem będzie ogromny. 

Dlatego ministerstwo obrony wyda ponad 5 mln euro na akcję promocyjną. Prawie w całości kwota ta pójdzie do "Bilda", co z miejsca wywołało emocje, bo brukowiec jako jedna z nielicznych gazet broniła ministra zu Guttenberga w aferze plagiatowej. Szef resortu obrony tłumaczy się z zarzutu skopiowania w swoim doktoracie całych fragmentów z prac naukowych. Uzawodowienie armii było z kolei priorytet krytykowanego ministra, który dziś podał się do dymisji.