Próba włamania się do domu w stanie Georgia w USA zakończyła się dla trzech nastolatków fatalnie. Wszyscy zginęli z rąk mieszkańca nieruchomości, który chciał powstrzymać włamywaczy. Zabójca najprawdopodobniej nie odpowie przed sądem za spowodowanie śmierci trzech osób.

Zamaskowani nastolatkowie pojawili się przed posiadłością w hrabstwie Rockdale ok. godziny 4 w poniedziałek. Chcieli obrabować dom, ale spotkali na swej drodze przeszkodę - obudzonych hałasem mieszkańców budynku. Wtedy jeden z rabusiów strzelił z broni w kierunku ofiar napaści. W odpowiedzi mieszkaniec domu zaczął strzelać do intruzów. Jeden z nich zginął na miejscu, dwóch pozostałych zmarło w lokalnym szpitalu.

Z relacji sąsiadów wynika, że w okolicy było słychać błaganie o pomoc. Pomóżcie mi, umieram, proszę - miał krzyczeć jeden z włamywaczy.

Najpierw padły strzały z pistoletu. Potem usłyszałem, że ktoś strzela z karabinu szturmowego. Padło mnóstwo strzałów - stwierdził Carlos Watson, mieszkaniec okolicy,  w wywiadzie dla telewizji WSB.

Mimo śmierci trzech osób, nikomu nie postawiono zarzutów, nikt nie został nawet zatrzymany. Szeryf hrabstwa Rockdale przyznał w rozmowie z CNN, że całe zajście zapewne zostanie zinterpretowane jako samoobrona.

W Georgii, stanie, w którym doszło do tragedii, obowiązuje kontrowersyjne prawo "stand your ground" w praktyce zezwalające na użycie siły ze skutkiem śmiertelnym, jeżeli ktoś uzna, że znalazł się w stanie bezpośredniego zagrożenia życia lub doznania poważnych obrażeń ciała. Jednym z nielicznych wymogów dotyczących korzystania z tego prawa jest to, że obrońca nie może prowokować ataku. "Stand your ground" mówi też o tym, że ofiary nie muszą podejmować próby ucieczki przed napastnikiem przed decyzją o użyciu siły.

Georgia jest jednym z 25 stanów, w których obowiązują regulacje zezwalające na użycie siły ze skutkiem śmiertelnym w samoobronie. 

Na podstawie: CNN