Prezydent USA Barack Obama nie wyklucza obcięcia budżetu dla NASA. Amerykański prezydent, który wczoraj w orędziu o Stanie Państwa zapowiadał oszczędności i odbudowę potęgi Stanów Zjednoczonych jest zmuszony do finansowych cięć.

Aby ograniczyć deficyt budżetowy, który rośnie w zastraszającym tempie Obama musi szukać pieniędzy. Szacuje się, że w tym roku deficyt wyniesie 400 miliardów dolarów. Mniejsze pieniądze dla NASA oznaczają kolejne opóźnienie w budowie nowego pojazdu kosmicznego, który ma zastąpić wahadłowce. Już ogłoszono ich sprzedaż, ale coraz częściej mówi się, że zaplanowana na wrzesień ostatnia misja promu Discovery, może nie być ostatnią. Powracają też pytania czy zamiast rozwijać rakiety Ares, NASA nie mogłaby wykorzystać przy budowie nowego pojazdu istniejących już wojskowych rakiet Delta-4 czy Atlas-5. Te mają już jednak po 20 lat i NASA w przeszłości odrzuciła je już ze względu na to, iż uznano, że nie są one wystarczająco bezpieczne, by brać udział w lotach załogowych. Planowano, aby w 2015 roku Orion ruszył w pierwszą wyprawę, ale ta data raczej nie est niemożliwa. Mniejsze pieniądze oznaczają również mniej badań kosmicznych i mniej obserwacji. Tymczasem kilka tysięcy obiektów, które kryje kosmos stanowi zagrożenie dla naszej planety - to komety, asteroidy i meteoryty. Ich obserwacja jest więc potrzebna.