Jeszcze nigdy o tej porze roku deszcz nie padał na Wyspach Brytyjskich tak rzęsiście. Potwierdza to dostępna statystyka, według której opady w kwietniu przekroczyły średnią krajową dwukrotnie. Mimo to w Zjednoczonym Królestwie nadal obowiązują ograniczenia w używaniu wody, wprowadzone z powodu dwuletniej suszy. Brytyjczykom nie wolno podlewać wężem trawników czy myć samochodów.

Rządowa Agencja Ochrony Środowiska wydała 37 ostrzeżeń o zagrożeniu powodzią. Szczególnie uważać powinni mieszkańcy hrabstw Somerset, Dorset i Devon.

Władze ostrzegają Brytyjczyków przed próbami przejeżdżania czy przechodzenia przez zalane tereny. Chodzi o to, by nie podzielić losu mężczyzny, który w poniedziałek utonął na granicy hrabstw Berkshire i Hampshire.

Tysiąc funtów grzywny za umycie auta

Mimo ryzyka powodzi meteorolodzy uważają, że dwa lata suszy nie zostały jeszcze zneutralizowane opadami. Na początku kwietnia 7 firm wodociągowych z południowej i wschodniej Anglii wprowadziło restrykcje w używaniu wody. Dotyczą one głównie korzystania z ogrodowych węży. Osoba, która będzie podlewać w ten sposób trawnik, myć samochód czy wypełniać wodą basen ryzykuje otrzymanie grzywny w wysokości tysiąca funtów. Węży nie można używać również w parkach i na działkach. Wyjątkiem objęte zostały obiekty sportowe, w tym stadiony piłkarskie.

Możliwe, że zakaz zostanie rozszerzony - spółki wodociągowe nie wykluczają zakazania korzystania z węży firmom. Być może ograniczenia będą obowiązywać nawet do końca roku.

Guardian