​Działanie systemu jednomandatowych okręgów wyborczych w Wielkiej Brytanii boleśnie odczuła antyimigrancka partia UKIP (Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa). Zagłosowały na nią prawie 4 miliony Brytyjczyków, co na podstawie obowiązującej ordynacji wyborczej przeliczyło się tylko na... jedno miejsce w Izbie Gmin - informuje korespondent RMF FM w Londynie, Bogdan Frymorgen. UKIP to trzecia największa siła polityczna w Wielkiej Brytanii. Jednomandatowy system wyborczy nie przeliczył tego jednak na wpływy w Izbie Gmin. Dla porównania szkoccy Nacjonaliści reprezentowani będą przez 56 posłów, a poparło ich zaledwie 1,5 mln wyborców.

Te zaskakujące wyniki to efekt mechanizmu, zgodnie z którym w każdym okręgu zwycięża kandydat, który zdobędzie największa liczbę głosów i to on otrzymuje mandat poselski. Rozkład sił sprawia, że reprezentanci niektórych partii politycznych przegrywają marginalnie w okręgach, gdzie wsparcie innych ugrupowań jest jeszcze większe. W ten sposób procentowy rezultat w skali całego kraju wcale nie przelicza się proporcjonalnie na liczbę zdobytych mandatów poselskich. 

Dla Wyspiarzy, którzy z niepokojem obserwują poczynania ultraprawicy, taki wynik to dobra wiadomość - informuje korespondent RMF FM. Zwolennicy systemu proporcjonalnej reprezentacji widzą w tym jednak brak sprawiedliwego podziału sił.

W ostatni wtorek Bronisław Komorowski podpisał i skierował do Sejmu projekt nowelizacji konstytucji umożliwiającej wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do niższej izby parlamentu. Jak mówił prezydent, ewentualna zmiana konstytucji otworzy możliwość dyskusji o kierunku zmian w ordynacji wyborczej.

JOW-y wzmacniają pozycję dużych partii

Jednomandatowe okręgi wyborcze nie likwidują, a wzmacniają pozycję dużych partii. W Polsce klasyczne JOW-y doprowadziłyby do systemu dwupartyjnego - bardziej zróżnicowany efekt mógłby przynieść ewentualnie system mieszany - komentują eksperci.

Tutaj przeczytasz wypowiedzi ekspertów na temat JOW-ów w Polsce

(md)