Nie cichnie skandal i lecą głowy za "żywą tarczę" którą na obwodnicy Moskwy ustawili rosyjscy milicjanci. Zdymisjonowany został komendant batalionu drogówki odpowiedzialnej za akcję. Milicjanci próbując zatrzymać uciekających uzbrojonych przestępców, utworzyli blokadę z przypadkowych prywatnych samochodów. Kierowcom nie pozwolono opuścić pojazdów. Stróże porządku ukryli się z tyłu. Przestępców zatrzymać się nie udało.

Rosyjskiej milicji nie bronią juz nawet przedstawiciele władzy. Deputowany Dumy Michaił Griszankow akcję nazywa "super-skandalem". Te nieprofesjonalne działania drogówki naraziły na niebezpieczeństwo życie ludzi. Jak to możliwe, że milicjanci mogli postawić przed sobą prywatne samochody, a sami ukryć się z tyłu - mówi deputowany.

Śledczy Komitet przy rosyjskiej prokuraturze wszczął juz śledztwo, które ma wyjaśnić, dlaczego o akcji milicji nie była poinformowana prokuratura. Skandal jest tym większy, że milicjanci próbowali ukryć skandaliczne działania, a sprawa wypłynęła tylko dzięki kierowcom których samochody użyto w blokadzie. Najpierw wyrażali swe oburzenie w internecie, a potem poinformowali media.