Co najmniej 191 osób zginęło w starciach między Kirgizami i Uzbekami, które wybuchły 11 czerwca na południu Kirgistanu - wynika z najnowszych danych opublikowanych przez tamtejszy resort zdrowia. Ponad 1970 osób zostało rannych, prawie 1000 trafiło do szpitali.

Pełniąca obowiązki prezydent Kirgistanu Roza Otunbajewa przyznała, że liczba ofiar śmiertelnych może być "kilkakrotnie wyższa" od danych podawanych przez Ministerstwo Zdrowia, gdyż zgodnie z miejscowym zwyczajem zmarli są często chowani natychmiast po śmierci bez zgłaszania zgonu w szpitalu.

Jeden z liderów mniejszości uzbeckiej mówił o 700 zabitych w samym Dżalalabadzie, a Czerwony Krzyż o kilkuset ofiarach śmiertelnych.

Bodźcem inicjującym najpoważniejszy od 20 lat konflikt etniczny w Kirgistanie stało się obalenie autokratycznego prezydenta Kurmanbeka Bakijewa przez społeczną rewoltę w kwietniu bieżącego roku. Obecne władze oskarżają go o podżeganie do zajść, czemu przebywający na Białorusi Bakijew zaprzecza.