Bilans ofiar dwóch eksplozji na lotnisku w Adenie w Jemenie wzrósł do 26, jest ponad 50 rannych - pisze AFP, powołując się na źródła medyczne. Wybuchy nastąpiły tuż po wylądowaniu samolotu z członkami rządu jedności narodowej, wracającymi z Arabii Saudyjskiej.
Według świadków członkowie gabinetu oraz premier Main Abd al-Malik Said, a także ambasador Arabii Saudyjskiej w Jemenie Mohammed Said el-Dżaber, zostali bezpiecznie przetransportowani do pałacu prezydenckiego w centrum miasta. Nic nam nie jest - napisał na Twitterze minister spraw zagranicznych Ahmed ibn Mubarak.
Miejscowe służby bezpieczeństwa, na które powołuje się Reuters, poinformowały że w hali lotniska wybuchły trzy pociski moździerzowe. Saudyjska telewizja państwowa Ekhbaria pokazywała zniszczone pojazdy, rozbite szkło i smugi białego dymu, unoszące się nad lotniskiem.
Ministerstwo informacji Jemenu oskarżyło na Twitterze rebeliantów Huti o dokonanie tego "ataku terrorystycznego". Premier nazwał ten zamach "tchórzliwym aktem terrorystycznym", nie oskarżył jednak Huti bezpośrednio. "To tylko zwiększy naszą determinację do dalszej walki" - napisał na Twitterze.