Co najmniej 37 ludzi zginęło w starciach między siłami rządowymi a rebeliantami, do których doszło w stolicy Jemenu, Sanie. "Całą noc słyszeliśmy karetki wywożące ofiary" - relacjonowali świadkowie.

Większość zabitych to członkowie sił wiernych prezydentowi Alemu Abd Allahowi Salahowi.

W Sanie od kilku dni trwają walki sił prezydenta Salaha i wojowników plemion domagających się jego dymisji. W kraju panuje chaos po tym, jak mimo poczynionych wcześniej ustaleń, prezydent Salah odmówił podpisania porozumienia z opozycją i przekazania władzy. Liderzy partii rządzącej podpisali dokument gwarantujący odejście prezydenta, ale on sam odmówił.