Iran zaprzeczył, by z przyczyn politycznych opóźniał przelot samolotu z niemiecką kanclerz nad swoim terytorium. Swoją decyzję władze tłumaczą "problemem technicznym" spowodowanym błędem niemieckiego pilota przy kontaktowaniu się z irańską kontrolą lotów.

Problem dotyczący przelotu niemieckiej kanclerz był wyłącznie "kwestią techniczną", która została natychmiast uregulowana, i samolot mógł kontynuować lot" - zapewnił rzecznik irańskiego MSZ Ramin Mehmanparast. Dodał, że wydano pozwolenia niezbędne do przelotu w irańskiej przestrzeni powietrznej, o czym została powiadomiona niemiecka ambasada.

Przewodniczący parlamentarnej komisji spraw zagranicznych i bezpieczeństwa narodowego Alaeddin Borudżerdi wyjaśniał, że niemiecki pilot podał błędny kod przy wejściu w irańską przestrzeń powietrzną, co spowodowało dwugodzinne opóźnienie. Każdego dnia nad Iranem latają setki zagranicznych samolotów, bez najmniejszych problemów. Gdyby pilot podał poprawnie kod, problemu by nie było - oświadczył.

Wersję tę potwierdził agencji IRNA irański ambasador w Niemczech Ali Reza Szejk Attar. Zaprzeczył, by sprawa miała jakikolwiek kontekst polityczny.

Strona niemiecka informowała, że Iran przez dwie godziny odmawiał prawa przelotu nad swoim terytorium niemieckiej maszynie rządowej, którą w nocy z poniedziałku na wtorek Angela Merkel leciała do Indii. Po incydencie ambasador Iranu w Berlinie został wezwany do MSZ, a szef resortu ostro skrytykował irańskie władze, mówiąc, że postawa Iranu "narusza wszelkie międzynarodowe zwyczaje".