Sędziowie nie dopatrzyli się przewinień Brytyjczyka Jensona Buttona w dwóch incydentach z jego udziałem podczas Grand Prix Kanady. Kierowca teamu McLaren-Mercedes triumfował wczoraj na torze im. Gillesa Villeneuve'a w Montrealu. Zawodnicy musieli czekać dwie godziny na wznowienie wyścigu z powodu ulewnego deszczu.

Rywalizacja odbywająca się w takich trudnych i zmiennych warunkach jest zawsze zdradliwa i nieprzewidywalna. Dlatego to zwycięstwo było dla mnie naprawdę wyjątkowe. W dzisiejszym wyścigu walczyłem na torze od ostatniej do pierwszej pozycji. Wygrana jaką zapewniłem sobie wyprzedzając rywala na ostatnim okrążeniu smakuje jeszcze lepiej. Zwłaszcza po Monte Carlo, gdzie myśleliśmy, że mamy zwycięstwo w kieszeni, a pod koniec solidnie się rozczarowaliśmy - powiedział Brytyjczyk, który na ostatnim okrążeniu wyprzedził prowadzącego od startu Niemca Sebastiana Vettela z Red Bull-Renault.

Po zakończeniu wyścigu sędziowie rozpatrywali dwa incydenty z udziałem Buttona. W wyniku pierwszej stłuczki, z rywalizacji odpadł jego partner z McLaren-Mercedes, Lewis Hamilton. Uszkodził on tylną oś podtrzymującą lewe koło i musiał zakończyć rywalizację już na ósmym okrążeniu.

Drugi incydent dotyczył starcia z Fernando Alonso z Ferrari. Podczas wyprzedzania doszło do kontaktu bolidów. W konsekwencji Hiszpan wypadł z toru.