Francja jest w prawdziwym szoku. Nowa wojna, apokalipsa, strach na całym świecie – to tytuły z pierwszych stron francuskich gazet. Czasami jeszcze bardziej wymowny jest brak tytułów – na pierwszej stronie dziennika „Liberation” nie ma żadnego tekstu, jedynie przerażające zdjęcie Manhattanu w kłębach dymu. Tymczasem władze postanowiły, że ponad 30 tysięcy żołnierzy, żandarmów i policjantów będzie pilnować spokoju we francuskich miastach.

Od czasu gułagów i Oświęcimia wiedzieliśmy, że straszna rzeczywistość przerasta czasem wyobraźnię – pisze „Liberation”. Większość komentatorów podkreśla, że jeśli ta potworna seria zamachów miała jakikolwiek związek z konfliktem izraelsko-palestyńskim, to Palestyńczycy zostaną znienawidzeni. Być może taką „niedźwiedzią przysługę” wyświadczył im saudyjski milioner, wspierający terroryzm Osama bin Laden. Francuskie władze wprowadziły ogólnokrajowy plan antyterrorystyczny, wypróbowany kilka lat temu podczas serii krwawych zamachów bombowych przeprowadzonych przez islamskich fundamentalistów w Paryżu. W praktyce chodzi o przywrócenie kontroli na granicach i ochronę miejsc publicznych przez około 30 tysięcy żołnierzy, żandarmów i policjantów. Żołnierze będą chodzić w mundurach polowych. Szczególnie chronione są lotniska, przy których stacjonują już wozy pancerne, dworce kolejowe, gmachy instytucji publicznych i siedziby prywatnych koncernów. Przy wejściach robione będą rewizje bagaży podręcznych. Bardzo często przeprowadzane także będą kontrole dokumentów tożsamości. Do tego 10 myśliwców jest cały czas gotowych do startu w przypadku porwania jakiegokolwiek francuskiego samolotu pasażerskiego.

08:00