Nad Sekwaną zaczął się bezterminowy protest pracowników sektora publicznego. Sprzeciwiają się oni podniesieniu wieku emerytalnego z 60 do 62 lat. Już wczoraj wieczorem stanęło 75 procent pociągów, nie kursuje też część komunikacji miejskiej w największych miastach. Z kolei na paryskich lotniskach nie wyląduje lub nie wystartuje dzisiaj blisko połowa samolotów.

Według sondaży, podniesieniu wieku emerytalnego sprzeciwia się ponad 70 procent Francuzów. Jednocześnie jednak widmo strajku generalnego, który tym razem może trwać nie jeden dzień, ale cały tydzień, przeraża sporą część paryżan. Zaczynam mieć tego powyżej uszu. To już czwarty strajk w ciągu kilku miesięcy. Moje dziecko nie może iść do szkoły, bo strajkują nauczyciele. Nie wiem, co robić - to jeden wielki chaos - skarży się korespondentowi RMF FM Markowi Gładyszowi zdenerwowana paryżanka.

Tym razem do nauczycieli, kolejarzy, pracowników komunikacji miejskiej, urzędników, energetyków czy pocztowców przyłączyli się między innymi licealiści. Strajkują też pracownicy rafinerii ropy naftowej na południu kraju. Za kilka dni we Francji może więc zacząć brakować benzyny.