Nowa głośna seksafera ze znanym francuskim politykiem. Dwie kobiety złożyły w prokuraturze doniesienie o popełnieniu przestępstw seksualnych przez francuskiego sekretarza stanu ds. administracji Georges'a Trona. Twierdzą, że musiały się poddawać masażom, które regularnie przeradzały się w napaści seksualne.

Domniemane ofiary pracowały w merostwie Draveil, miejscowości w regionie paryskim, której merem jest właśnie sekretarz stanu ds. administracji. Twierdzą, że poddawanie się "relaksującym masażom" było warunkiem przyjęcia ich do pracy. Podały się do dymisji, bo z powodu przemocy seksualnej ze strony ich szefa wpadły w ciężką depresję, próbowały nawet popełnić samobójstwo.

Media sugerują, że gigantyczny szum wokół seksskandalu, w który zamieszany jest były szef Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Dominique Strauss-Kahn, sprawił, że kobiety nabrały odwagi i przestały się obawiać zemsty ze strony Georges'a Trona. Ten zapewnia, że jest niewinny i grozi, że zaskarży byłe podwładne do sądu pod zarzutem oszczerstw.