Naukowcy są coraz bliżej odkrycia metody sterowania huraganami - pisze brytyjski "The Sunday Telegraph". Gazeta zwraca jednak uwagę na to, że na przeszkodzie jej stosowaniu mogą stać nie tylko siły natury, ale także... prawo.

Chodzi o to, że jeśli takie czy inne manipulacje miałyby rzeczywiście zmienić trasę huraganu i przez to ucierpieliby ludzie, którzy pierwotnie nie byli zagrożeni, mieliby oni pełne prawo domagania się odszkodowań od tych, którzy podjęli decyzję o "przesunięciu" trasy huraganu. Ich straty nie byłyby bowiem spowodowane działaniem taka zwanej "siły wyższej".

Oczywiście ideałem byłoby wyprowadzić huragan w pole, czyli na otwarty ocean, ale to nie zawsze może być realne. Symulacje komputerowe, prowadzone przez grupy naukowe w Stanach Zjednoczonych i w Izraelu wskazują, że rozpylanie sadzy, która potem będzie się nagrzewać w słońcu i podniesie temperaturę górnych warstw chmur, może przynieść wystarczający efekt. Siła wiatru nieco osłabnie, co z kolei zmieni trasę przesuwania się oka huraganu. Problem w tym, że zjawiska meteorologiczne są niezwykle trudne do modelowania, więc bez sprawdzenia w praktyce, wciąż wiemy niewiele.