Linie lotnicze British Airways odwołały wszystkie odloty i przyloty krajowe i europejskie na londyńskie lotnisko Heathrow. Także na innych brytyjskich lotniskach, gdzie na wieść o wykryciu spisku terrorystycznego, wprowadzono zaostrzone środki bezpieczeństwa, zapanował chaos.

Na londyńskim lotnisku Heathrow trzeba czekać na odprawę około trzech godzin. Z powodu odwołanych lotów, w poczekalniach tłoczą się pasażerowie. Podróżni muszą przepakowywać torby i walizki, ograniczając bagaż podręczny do minimum lub całkiem się go pozbywając. Na Heathrow dotarł Tadeusz Jagodziński, polski dziennikarz. Posłuchaj, jak o godz. 13 opisywał nam sytuację w stolicy Wielkiej Brytanii:

Ale problemy są także na innych lotniskach - wokół Stansted, bazy Ryanair, utworzyły się korki uliczne, ponieważ policja wprowadziła obostrzenia przy parkowaniu. Samoloty ze Stansted odlatują z trzygodzinnym opóźnieniem.

Na lotniskach przy elektronicznych bramkach-wykrywaczach metalu ustawiono pojemniki, do których kobiety opróżniają zawartość torebek i neseserków z kremów, kosmetyków, które dotychczas wolno było mieć w bagażu podręcznym. Pasażerowie, którzy na pokład muszą zabrać lekarstwa na przykład inhalatory czy igły i insulinę, muszą przejść osobną kontrolę i umieścić medykamenty w przezroczystej torbie. Na pokład nie można zabierać alkoholu zakupionego w sklepach wolnocłowych, ani flakoników z perfumami. Zakaz obejmuje też telefony komórkowe i laptopy.

Utrudnienia dotknęły około czterystu tysięcy ludzi - twierdzi telewizja Sky.