Jeden z czołowych polityków opozycyjnych, burmistrz stolicy Wenezueli - Caracas Antonio Ledezma, został aresztowany przez funkcjonariuszy wywiadu - twierdzi jego żona.

Pobili go, zniszczyli wszystko na co się natknęli, nie pozwolili mu mówić, ani nie dali mu czasu na poinformowanie kogokolwiek - dodaje żona burmistrza Mitzy Caprilses Ledezma. Jej zdaniem, "liczni" funkcjonariusze wywiadu wyważyli drzwi i zabrali Ledezmę z jego biura w biznesowej dzielnicy Caracas "bez nakazu aresztowania, jakby był psem". Wcześniej pojawiły się oskarżenia władz, że Ledezma był zaangażowany w spisek, który miał na celu obalenie prezydenta Nicolasa Maduro. Jako dowód cytowano dokument podpisany przez Ledezmę, w którym wzywał on do "narodowej zmiany".

Potwierdził to sam Maduro, który oświadczył, że Ledezma "odpowie przed wenezuelskim wymiarem sprawiedliwości za wszystkie przestępstwa popełnione przeciwko pokojowi i bezpieczeństwu kraju oraz przeciwko jego konstytucji".
Według agencji AFP, Maduro miał na myśli próbę zamachu stanu z 13 lutego.

59-letni Ledezma jest długoletnim politykiem opozycji. Był senatorem i zastępcą gubernatora okręgu Caracas. W 2009 r. wybrano go na burmistrza stolicy, w 2013 r. został wybrany ponownie na to stanowisko.

Prezydent Maduro nazywał go "wampirem" i oskarżał o podżeganie do demonstracji antyrządowych wiosną ub. r. podczas których doszło do zamieszek i starć z policją. Zginęły wówczas 43 osoby.

Jak informuje Associated Press, aresztowanie opozycyjnego polityka wywołało protesty mieszkańców Caracas. Zdaniem komentatorów, aresztowanie Ledezmy jedynie zwiększy napięcie w kraju i może doprowadzić do nowych wystąpień demonstrantów domagających się ustąpienia Maduro, którego popularność spada. Wenezuela od dłuższego czasu boryka się z recesją wywołaną m.in. spadkiem cen ropy naftowej.