Po 45 latach wyszło na jaw bulwersujące kłamstwo niemieckiej policji. Student, którego śmierć wywołała największe protesty w historii zachodnich Niemiec, nie zginął dlatego, że policjant strzelał w obronie własnej. Okazuje się, że był to strzał z bliska w tył głowy.

Skandaliczną prawdę pokazują upublicznione i przeanalizowane przez magazyn "Der Spiegel" zdjęcia i filmy. Policjant podchodzi spokojnie do studenta i z bliska strzela.

Próby mistyfikacji podjęto już w szpitalu - razem z kulą wyjęto fragmenty czaszki ze śladami strzału, a skórę zszyto. To miało umożliwić wpisanie jako powodu śmierci uderzenie tępym narzędziem. Zwierzchnicy policji niszczyli tymczasem i chowali zdjęcia oraz filmy. Ukrywali też dane policjantów, podawali niezgodne z rzeczywistością opisy zdarzeń. Prawdę o strzale znano od razu, ale jego okoliczności przez prawie pół wieku skrywały kłamstwa.

Benno Ohnesorg zginął w 1967 roku w czasie protestów przeciw wizycie w zachodnim Berlinie perskiego szacha. Z miejsca stał się postacią symboliczną. Po jego śmierci stanęły uniwersytety i wiele szkół Berlina Zachodniego i RFN-u, powstały liczne stowarzyszenia o charakterze lewicowym. 2 lipca - data śmierci studenta romanistyki - uważana jest też za początek aktywności RAF-u, lewicowej organizacji terrorystycznej.

W listopadzie 2011 roku wznowiono śledztwo przeciw Karl-Heinzowi Kurrasowi - policjantowi, który zastrzelił Ohnesorga.