Belgijskie władze walczą z narkotykami, masowo wystawiając mandaty. Od zeszłego roku, kiedy w życie weszły nowe przepisy, nałożono kary na kwotę ponad miliona euro. W zeszłym miesiącu wystawiono ponad tysiąc mandatów, głównie na festiwalach muzycznych. Czy te działania są jednak skuteczne?

Belgijskie władze są przekonane, że każdy się zastanowi, czy jest gotowy płacić wysoki mandat. Za posiadanie marihuany trzeba się liczyć z karą w wysokości 300 euro. Za kokainę grozi już tysiąc euro kary.

Mandaty nic tu nie poradzą, tu trzeba zacząć od podstaw, od wychowania - mówi dziennikarce RMF FM starsza pani.

Młodzi mają inne zdanie. Po prostu nie należy się dać złapać - śmieje się ok. 20-letni chłopak. Poważnieje jednak przy pytaniu o crack. Tysiąc euro mandatu to już bardzo dużo - mówi. Ale kokaina to świństwo - zaznacza.

Organizacje pozarządowe zajmujące się pomocą narkomanom twierdzą, że w Brukseli nastąpił wzrost spożycia np. cracku, jednego z najniebezpieczniejszych narkotyków. Jest on bardzo powszechny wśród bezdomnych, którzy i tak nie mają z czego zapłacić mandatów.

Karanie użytkowników twardych narkotyków grzywną w wysokości 1000 euro raczej nie zmieni sytuacji, bo po prostu są to osoby "narażone", które i tak nie będą w stanie płacić mandatów - uważa przedstawiciel organizacji Transit, pomagającej uzależnionym od narkotyków.

Opracowanie: