Siedem pocisków moździerzowych spadło na teren ambasady amerykańskiej w Bagdadzie. Przedstawiciel amerykańskiego wojska przyznał w rozmowie z agencją Reutera, że poranny atak na placówkę był znacznie potężniejszy niż pierwotnie sądzono.

Urzędnik, zastrzegając sobie anonimowość, stwierdził, że w stronę ambasady mogło zostać wystrzelone więcej pocisków, które nie doleciały do celu.

Przyznał też, że atak spowodował bardzo niewielkie szkody w infrastrukturze. Nikt nie został też ranny.

Amerykańskie siły stacjonujące w Iraku i Syrii były w piątek celem ataków rakietowych i dronów jeszcze co najmniej pięć razy. Trzy razy atakowano oddzielnie bazy w Syrii i dwukrotnie w Ain al-Asad - bazie lotniczej na zachód od Bagdadu - powiedział urzędnik obrony USA. 

To najwięcej ataków na amerykańskie siły, odnotowane jednego dnia od połowy października, kiedy sprzymierzone z Iranem bojówki przypuściły uderzenia w Iraku i Syrii. Zaognienie sytuacji w regionie miało związek ze wsparciem jakiego Waszyngton udzielił Izraelowi w wojnie z Hamasem. 

Do piątkowego ataku nie przyznała się żadna grupa.

Ataki na żołnierzy USA przybierają na sile

Siły amerykańskie w Iraku i Syrii były tylko według oficjalnych danych atakowane 84 razy od 17 października. USA odpowiedziało serią uderzeń na zgrupowania islamskich bojowników, zabijając przynajmniej 22 z nich.

Ataki stanowią wyzwanie dla rządu irackiego premiera Mohammeda Shia al-Sudaniego, który zobowiązał się do ochrony cudzoziemców i przyciągnięcia do kraju kapitału zagranicznego - głównie ze Stanów Zjednoczonych.

Bagdad ogłosił, że zamierza bezwzględnie ścigać odpowiedzialnych za ataki na amerykańskich żołnierzy, a grupy takie określa się w oficjalnych rządowych przekazach "niereprezentującymi narodu irackiego".

Rzecznik ambasady USA wezwał jednak al-Sudaniego do zapewnienia większej ochrony amerykańskim obywatelom. "Zastrzegamy sobie prawo do samoobrony, do ochrony naszego personelu w dowolnym miejscu na świecie" - powiedział. 

Oprócz personelu dyplomatycznego w Iraku, w Stanach Zjednoczonych ma w kraju około 2500 żołnierzy