Opozycyjna kandydatka w wyborach prezydenckich na Białorusi Swiatłana Cichanouska zaapelowała w nagraniu wideo, by funkcjonariusze struktur siłowych nie wypełniali przestępczych rozkazów i nie stosowali przemocy. Władze przestrzegły z kolei przed udziałem w protestach. Wybory prezydenckie na Białorusi odbędą się w niedzielę. Od wtorku trwa głosowanie przedterminowe. Niezależni obserwatorzy mają bardzo ograniczoną możliwość działania, jednak informują o licznych nieprawidłowościach i masowym zawyżaniu frekwencji.

"Wiem, że ludzie w mundurach też czekają na zmiany, i jestem pewna, że nie będziecie wypełniać przestępczych rozkazów. Obiecuję pomóc każdemu milicjantowi, każdemu oficerowi, który odmówi wykonania przestępczego rozkazu i z tego powodu ucierpi" - powiedziała Swiatłana Cichanouska w apelu opublikowanym w sobotę, w przeddzień wyborów.

Kandydatka zwróciła się do struktur siłowych, prosząc o niestosowanie przemocy i nawiązując m.in. do zatrzymań uczestniczących w akcji solidarności rowerzystów na ulicach Mińska w piątek wieczorem. "Prosimy władze, by się opamiętały, by spojrzały na kalendarz - jest 2020 r., a nie średniowiecze" - powiedziała.

Wezwała również członków komisji wyborczych, by "działali zgodnie z sumieniem".

"Białorusini, w cywilu i w mundurach, proszę was, nie sięgajcie po przemoc. Jesteśmy ludźmi pokoju. Nasza siła jest w jedności i w miłości do kraju. Jest nas większość i nie trzeba nam krwi na ulicach miast" - powiedziała Cichanouska. "Życie każdego Białorusina to najdroższe, co ma nasz kraj" - dodała.

"Jest nas większość i nie da się nas zatrzymać. Obrońmy razem nasze prawo wyboru, pokojowo, z godnością i zgodnie z prawem" - zaapelowała kontrkandydatka prezydenta Alaksandra Łukaszenki.

Władze zapowiedziały, że odpowiedzą brutalnie na każdą, uznaną przez nie za nielegalną formę protestu.

"Niektórzy dalej próbują zwoływać ludzi na majdan dziewiątego i dziesiątego (sierpnia). Nie daj Boże, żebyśmy rozpalili ogień w centrum Mińska i rozrzucali płonące głownie po całym mieście. Do tego nie możemy dopuścić i nie dopuścimy" - oświadczył Aleksandr Łukaszenka w czwartek na naradzie, dotyczącej zapewnienia bezpieczeństwa podczas kampanii wyborczej.

Według Łukaszenki przeciwko Białorusi toczy się wojna hybrydowa, a protesty obywateli są przejawem tej wojny i prób destabilizacji kraju.

Wybory prezydenckie na Białorusi odbędą się w najbliższą niedzielę. Uprawnionych do głosowania jest blisko siedem milionów.

ZOBACZ KONIECZNIE: Protesty po wybuchu w Bejrucie. Policja użyła gazu łzawiącego