Prezydent Iranu Mahmud Ahmadineżad nakazał państwowej Organizacji Energii Atomowej rozpocząć produkcję uranu wzbogaconego do 20 procent. W krótkim przemówieniu telewizyjnym zwrócił się w tej sprawie do szefa organizacji, Alego Akbara Salehiego. Tym samym poddał w wątpliwość perspektywę zawarcia z Zachodem porozumienia w sprawie wymiany irańskiego nisko wzbogaconego uranu na przetworzone paliwo jądrowe.

Powiedziałem: dajmy (światowym mocarstwom) 2-3 miesiące, by zastanowiły się nad porozumieniem w sprawie wymiany uranu. Jeśli się nie zgodzą (na warunki Teheranu), zaczniemy sami produkować wysoko wzbogacony uran - oświadczył irański prezydent. Na koniec dodał, że drzwi do wzajemnych relacji pozostają otwarte.

To zaskakujący krok, bowiem nie dalej jak w sobotę minister spraw zagranicznych Iranu Manuszehr Mottaki przyznał, że Teheran ma wolę polityczną porozumienia ze światowymi mocarstwami. Zachód podejrzewa, że pod pozorem cywilnego programu wzbogacania uranu Teheran dąży do wyprodukowania materiału, który pozwoli mu na zbudowanie bomby jądrowej.

Zaproponowana kilka miesięcy temu i - jak dotąd - odrzucana przez Iran propozycja Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej przewidywała, że Iran przekaże dwie trzecie swoich zasobów nisko wzbogaconego uranu za granicę. Tam miałyby zostać przetworzone w celu wykorzystania w reaktorach, produkujących izotopy do celów medycznych.

W minionych tygodniach zachodnie mocarstwa zagroziły zaostrzeniem sankcji wobec Teheranu, jeśli ten w zadowalający sposób nie odpowie na ofertę Agencji. Jednak dopiero w miniony wtorek Ahmadineżad oznajmił w państwowej telewizji, że nie widzi problemu, jeśli chodzi o wysyłanie przez Iran wzbogaconego uranu za granicę w zamian za paliwo jądrowe.

W styczniu Teheran zagroził natomiast, że wyprodukuje uran wzbogacony do 20 procent, jeśli społeczność międzynarodowa nie przyjmie do końca miesiąca jego oferty wymiany nisko wzbogaconego (3,5 proc.) uranu na materiał wysoko wzbogacony. Iran potrzebuje bowiem 20-procentowego uranu do swego reaktora atomowego w Teheranie.