15 tysięcy złotych zapłacił student prywatnej uczelni w Żywcu za wpisy do indeksu. Pieniądze trafiły do rektorki uczelni oraz pani dziekan jednego z wydziałów. Oprócz nich w sprawę zamieszanych jest jeszcze pięciu wykładowców. Mimo że oskarżonych zostało siedem osób, zarzuty korupcji usłyszały tylko dwie z nich.

Student zapłacił pieniądze tylko pani rektor, a ta dała część sumy pani dziekan. Pracownicy naukowi, którzy wpisywali w indeks i protokoły dobre stopnie z fikcyjnych egzaminów, dostawali już tylko… służbową propozycję nie do odrzucenia. Pracownicy naukowi nie dostawali pieniędzy. Tutaj prawdopodobnie zadziałała taka zależność pani rektor wobec zatrudnianych przez nią wykładowców Adam Jachimczak ze śląskiej policji.

Dlatego cała piątka ma tylko zarzut fałszowania dokumentów. Korupcję wykryto przypadkiem, kiedy policja zajmowała się zupełnie inną sprawą kryminalną studenta-łapówkarza.