Polski rząd jest na bieżąco informowany o sytuacji w Stanach Zjednoczonych, zapewnił rzecznik gabinetu Leszka Millera. "Wszystkie służby są w gotowości" - dodał rzecznik rządu Michał Tober. Na katastrofę Airbusa w Nowym Jorku błyskawicznie zareagowała Komenda Główna Policji, która wzmocniła sztab monitorujący ewentualne zagrożenia dla Polski.

Sprawdzane są doniesienia agencyjne, Interpolu i FBI - powiedział naszemu radiu rzecznik Komendanta Głównego Policji, Paweł Biedziak: "Wzmocniliśmy sam sztab monitorujący całą sytuację. Natomiast policja jest w stanie podwyższonej gotowości od 11 września i cały czas ten stan utrzymujemy. Cały czas odbywają się też posiedzenia sztabu z udziałem innych służb. Cały czas w Centralnym Biurze Śledczym działa też specjalna grupa policjantów - specjalna grupa zadaniowa, która prowadzi rozpoznanie na terenie Polski. Na razie realizujemy scenariusz przewidziany na sytuację kiedy zagrożenie nie występuje w Polsce". Paweł Biedziak zaznaczył, że policja nie ma żadnych informacji, które świadczyłyby o tym, że Polsce lub jej najbliższym sąsiadom grozi jakiekolwiek niebezpieczeństwo. Na wszelki wypadek krakowska policja wzmocniła ochronę konsulatu Stanów Zjednoczonych oraz lotniska w Balicach. W stan gotowości postawiono antyterrorystów oraz policjantów z oddziałów prewencji. Podobne kroki podjęto po ataku terrorystów na USA 11 września.

Dodatkowych środków ostrożności nie wprowadzono na warszawskim Okęciu. "Te obowiązujące od dwóch miesięcy są i tak wyjątkowe, podkreślił w rozmowie z naszym reporterem, rzecznik portu lotniczego Ryszard Cebula:

Każdy bagaż jest dokładnie sprawdzany. "Nawet mysz się nie prześliźnie", dodał Cebula. W trakcie, gdy w nowojorskiej dzielnicy Queens rozbił się Airbus w drodze do Nowego Jorku był polski samolot. Maszyna wystartowała z warszawskiego Okęcia o 13:08 czasu polskiego. W Nowym Jorku miała wylądować około 16:30 tamtejszego czasu. LOT nie zdecydował o zawróceniu samolotu. Według rzecznika maszyna miała wylądować w Bostonie bądź Filadelfii. Tymczasem po rozmowach z Amerykańska Federalną Administracją Lotnictwa zdecydowano, że polski samolot z ponad dwustoma pasażerami na pokładzie może jednak wylądować na nowojorskim lotnisku. Tak też się stało.

Przerwa w lądowaniach na lotnisku Kennedy'ego trwała tylko kilka godzin. W powietrzu powstała długa kolejka maszyn. Część z nich odsyłano na lotniska w Bostonie i Waszyngtonie. Nasz warszawski reporter sprawdził jakie uczucia towarzyszyły pasażerom czekającym na odloty z warszawskiego Okęcia:

foto Archiwum RMF

06:15