Z cienia moskiewskiej sceny politycznej w światła jupiterów trafił
dotychczasowy szef Federalnej Służby Bezpieczeństwa i Rady
Bezpieczeństwa Narodowego - Władimir Putin. Z godziny na godzinę
nowo-nomianowany rosyjski premier staje się coraz ważniejszą
osobistością.
W wystąpieniu telewizyjnym Borys Jelcyn namaścił Putina na swojego
następce jako prezydenta Rosji. Nie oznacza to jednak, że mianowany
dzisiaj przez Jelcyna nowy p.o. rosyjskiego premiera stał się
automatycznie kolejnym kandydatem w przyszłorocznych wyborach
prezydenckich. Putin będzie miał teraz czas, żeby się "wykazać" jako
szef rządu. Jeżeli się sprawdzi - dopiero wtedy ewentualnie może być
mowa o prawdziwym kandydowaniu, uważają obserwatorzy moskiewskiej areny
politycznej.
Sam Władimir Putin już zabrał się do roboty. Zapowiedział, że nie
wprowadzi większych zmian w składzie dotychczasowego rządu. Podkreślił,
że zachowa wszystkich ludzi zajmujących się w odwołanym dziś gabinecie
finansami.
Tymczasem wciąż nie wiadomo dlaczego prezydent odwołał dziś
niespodziewanie Siergieja Stiepaszyna. W krótkim orędziu telewizyjnym
Borys Jelcyn, wbrew oczekiwaniom, nie wyjaśnił powodów swej dezycji o
zdymisjonowaniu dotychczasowego premiera i jego rządu.