"Polityka wasza - bieda nasza" - pod takim hasłem odbywają się dziś w 16 miastach wojewódzkich demonstrację "Solidarności". Związkowcy postulują m.in. o obniżenie akcyzy na paliwa i podniesienie płacy minimalnej.

W Warszawie protestowało kilkuset związkowców. Wyruszyli spod siedziby Ministerstwa Skarbu Państwa w stronę urzędu wojewódzkiego. Protestujących przyjął wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski, któremu wręczono petycje.

Pikieta zakończyła się wezwaniem do uczestnictwa w dużej demonstracji, jaka ma się odbyć 30 czerwca w Warszawie.

Wcześniej około 300 związkowców z "Solidarności" pikietowało przed gmachem Ministerstwa Skarbu Państwa w Warszawie. Protest przed resortem dotyczył działań ministra wobec mazowieckich firm.

"Dość bandyckiej prywatyzacji"

Przewodniczący zarządu regionu Mazowsze "S" Andrzej Kropiwnicki mówił podczas pikiety, że minister skarbu Aleksander Grad nie chce rozmawiać ze związkowcami o prywatyzacji, nie chce też podpisywać pakietów gwarancji pracowniczych.

Kropiwnicki podkreślał kilkakrotnie, że dzisiejszy protest związkowców jest pokojowy. Wyjaśnił, że protestujący chcą pokazać ministrowi skarbu, że jeszcze jest czas na zmianę sposobu prowadzenia polityki prywatyzacyjnej. Dość bandyckiej nieludzkiej prywatyzacji - nawoływał. Jak mówił, związkowcy sprzeciwiają się sprzedawaniu państwowych spółek za przysłowiową złotówkę.

Związkowcy złożyli petycje w ministerstwie skarbu

Przedstawiciel pikietujących złożył w ministerstwie sześć petycji - w tym między innymi w sprawie prywatyzacji PKS-ów i Polskiego Holdingu Nieruchomościowego.

Związkowcy nawoływali ministra skarbu Aleksandra Grada, by do nich wyszedł. Nie pojawił się jednak żaden przedstawiciel resortu skarbu. Zdaniem Andrzeja Kropiwnickiego jest to przejaw arogancji władzy. Władza boi się ludzi - mówił. Podkreślał, że jeśli minister skarbu nie odniesie się do postulatów zawartych w petycjach, to związkowcy wrócą pod siedzibę resortu skarbu w innym terminie w mniej optymistycznych nastrojach.