Związek Nauczycielstwa Polskiego zapowiada na poniedziałek protest przeciw reformie edukacji. Według prezesa ZNP Sławomira Broniarza weźmie w nim udział ok. 25 tys. nauczycieli - członków związku, a także rodzice, samorządowcy i uczniowie. Zdaniem szefowej MEN poniedziałkowy strajk to akcja "zaplanowana wspólnie z KOD".

Związek domaga się od minister edukacji Anny Zalewskiej wycofania się z projektowanych zmian w oświacie, zawartych w dwóch projektach ustaw. ZNP, jak mówi, chce przystąpienia do "rzeczywistej, a nie medialnej debaty o potrzebach polskiej edukacji".

Oczekujemy także społecznego porozumienia co do zakresu, skali zmian i tempa ich wprowadzania - powiedział. Zdaniem Broniarza takie porozumienie potrzebne jest, by polityka edukacyjna przestała być domeną jednej partii politycznej, jednego ugrupowania. Przypomniał, że w Finlandii takie negocjacje przed zmianami trwały 30 lat.

ZNP chce też wycofania się z "projektowanej prywatyzacji polskiego szkolnictwa". Broniarz wyjaśnił, że chodzi o zapis w projektach ustaw, który wskazuje na to, że w danej gminie może istnieć tylko jedna szkoła samorządowa. To oznacza, że pozostałe szkoły mogą być tylko szkołami prywatnymi - tłumaczył.

Prezes ZNP powiedział też, że podczas poniedziałkowego protestu nauczyciele przypomną o zgłaszanym od roku postulacie - zwiększenia nakładów na edukację i nieprzerzucania kosztów zmian w edukacji na samorządy. W tym mieści się postulat zwiększenia pensji nauczycieli co najmniej o 10 proc. Ostatnio pensje nauczycielskie rosły 5 lat temu - powiedział.

Propozycja podwyżek od 35 do 65 zł spotyka się z olbrzymią dezaprobatą i wielu z nauczycieli mówi - odmówię przyjęcia takiej jałmużny - podkreślił.

Protesty we wszystkich miastach wojewódzkich i w Koszalinie

Protesty przeciwko wprowadzaniu reformy systemu oświaty ZNP ma zorganizować we wszystkich miastach wojewódzkich. Pikiety mają się odbyć w poniedziałek przed urzędami wojewódzkimi o godz. 14.00. Pikiety odbędą się w 16 miastach wojewódzkich i w Koszalinie - zaznaczył. W Warszawie protest również odbędzie się przed urzędem wojewódzkim, a nie przed siedzibą MEN - dodał.

Broniarz podkreślił, że poniedziałkowy protest nie wyczerpuje możliwości związku. W związku rozważamy różne formy kolejnych protestów - marsze, żywe łańcuchy, do strajku włącznie - mówił. Zaznaczył, że w przyszłym tygodniu zaplanowane są posiedzenia kierowniczych gremiów związku.

Podkreślił, że odwołania zmian zgłoszonych przez MEN domagają się nie tylko związkowcy z ZNP. Nie popierają go też centrale samorządowe - 6 związków skupiających samorządy protestuje przeciwko nim - mówił Broniarz.

Pytany, czy do protestu przyłączy się też oświatowa Solidarność powiedział, że w kilku województwach związkowcy "S" deklarowali swoją obecność.

Szefowa MEN: Strajk to akcja "zaplanowana wspólnie z KOD"

Szefowa MEN Anna Zalewska chce, by premier powołała w MEN zespół, w skład którego wejdą związkowcy, samorządowcy i ministrowie jako organy prowadzące dla szkół.
Na piątkowej konferencji prasowej Zalewska powiedziała, że taki zespół jest konieczny, by „poważnie rozmawiać o tym, co ważne dla nauczyciela”. Podkreśliła, że nie ma dziś żadnej struktury, która „pozwoliłaby podpisać zobowiązania i się z nich wywiązać”.

Będziemy też rozmawiać o podwyżce wynagrodzeń - dodała Zalewska.

W wypowiedzi dla PAP Zalewska dodała, że wie, iż jest obawa nauczycieli przed reformą, ale każdy z nich dostał od niej list, w którym opisała, „co dokładnie będzie się działo”.

Pan prezes Sławomir Broniarz jest politykiem - powiedziała szefowa MEN Anna Zalewska. Według niej, zapowiadany poniedziałkowy protest Związku Nauczycielstwa Polskiego to akcja „zaplanowana wspólnie z KOD”.

Nie wiem, czy wszyscy członkowie ZNP wyrazili zgodę na zapisanie do KOD - mówiła Zalewska.

(mpw)