"Nasz lew nie żyje" - mówią mieszkańcy Syrii. W kraju ogłoszono 40-dniową żałobę po zmarłym wczoraj na zawał serca prezydencie - Hafez Al Assadzie.

W wieku sześćdziesięciu dziewięciu lat zmarł prezydent Syrii Hafez Al Assad, jeden z najdłużej panujących przywódców na Bliskim Wschodzie. Według źródeł lekarskich Assad zmarł przed południem, na zawał serca. Oficjalnie poinformowała o tym telewizja w Damaszku, przerywając program telewizyjny

W parlamencie, który wtedy rozpoczął sesję wielu deputowanych na wieść o śmierci Assada wybuchło płaczem. Później powstali i ciszą uczcili zmarłego prezydenta. Syria ogłosiła już czterdziestodniową żałobę po śmierci prezydenta Flagi w całym kraju, a także w syryjskich placówkach za granicą zostaną opuszczone do połowy masztów. Pogrzeb prezydenta zaplanowano na najbliższy wtorek. Żalobę ogłoszono też w większości arabskich krajów na Bliskim Wschodzie

Assad chorował już od dłuższego czasu. Co pewien czas pojawiały się wiadomości o pogorszeniu się stanu jego zdrowia. Pod koniec kwietnia doniesienia mówiły, że przeszedł zawał serca. Wcześniej nie wystąpił z tradycyjnym orędziem do narodu i nie pojawił się na uroczystościach dnia niepodległości. Już wtedy niektóre amerykańskie źródła spekulowały, że Assadowi zostało zaledwie kilka miesięcy życia. Między innymi dlatego Stany Zjednoczone naciskały na jak najszybsze wznowienie procesu pokojowego między Syrią a Izraelem.

Wiadomo już, że następcą Assada będzie jego syn Bashar. Syryjski parlament podjął kroki by mu to umożliwić. Deputowani przyjęli poprawkę do konstytucji obniżającą minimalny wiek kandydata na prezydenta. Dotychczas musiał on mieć co najmniej czterdzieści lat - Bashar ma trzydzieści cztery. Konstytucja przewiduje również, że kandydat na prezydenta musi piastować wysokie regionalne stanowisko partyjne. Syn Assada takiej funkcji dotychczas nie miał.

W pierwszych komentarzach po śmierci syryjskiego przywódcy pojawia się pytanie -jak będzie wyglądała przyszłość bliskowschodniego procesu pokojowego. W Syrii panuje powszechne przekonanie, że jeśli nie Assad, to nikt inny nie będzie w stanie zawrzeć pokoju z Izraelem. Assad był postrzegany jako jedyny człowiek, który był w stanie powiedzieć NIE Izraelowi. Był bardzo konsekwentny, zwłaszcza jeśli chodzi o sprawy terytorialne. Był w stanie pójść na kompromis w sprawach zasobów wodnych, bezpieczeństwa a nawet normalizacji stosunków z Izraelem, jasno mówił jednak, że nie będzie kompromisu w sprawie spornych wzgórz Golan. "Każdego nowego przywódcę Syrii będziemy uważać za partnera w rokowaniach pokojowych" - zapewnił rzecznik Izraelskiego premiera:

Tłumaczenie: "W przeszłości Izrael nieustannie starał się doprowadzić do pokoju z Syrią. I to się nie zmieni. Przywiązujemy bowiem bardzo duże znaczenie do spokoju i pokoju na naszych granicach z Syrią i Libanem. Mamy nadzieję, że podobną politykę będzie prowadzić również Syria"

Niektórzy izraelscy komentatorzy twierdzą jednak, że śmierć Assada może sparaliżować proces pokojowy. Zwracają uwagę, że Assad pozostawił po sobie próżnię polityczną i nie wiadomo czy jego następca będzie na tyle silny, żeby wznowić rokowania pokojowe. Podobne obawy ma byly rosyjski premier Jewgienij Primakow:

Tłumaczenie:"Najistotniejsze jest to, że każda decyzja Assada, nawet kompromisowa zostałaby zaakceptowana przez jego naród, gdyż cieszył się on ogromnym autorytetem. Nowy przywódca, który może kontynuować dynamiczną politykę Assada, może jednocześnie nie mieć aż takiego autorytetu jak jego ojciec"

Stany Zjednoczone mają nadzieję, że śmierć Assada nie zahamuje procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie. prezydent Bill Clinton oświadczył wczoraj, że jest jednak zbyt wcześnie by przewidywać jak dalej potoczą się rozmowy bliskowschodnie. Amerykański prezydent ma jednak nadzieje, że Syria podąży w kierunku wybranym przez Hafeza al-Assada... Z Waszyngtonu relacjonuje Grzegorz Jasiński, RMF:

Śmierć Assada skomentował już także Izrael. W pierwszym oficjalnym komentarzu rząd Izraela zaznaczył, że rozumie ból Syryjczyków po stracie prezydenta, podkreślając jednocześnie, że nie zrezygnuje z wysiłków na rzecz pokoju z Syrią, i będzie pracował z nowym przywódcą w Damaszku. Izraelskie władze wyraziły też zaniepokojenie, że w obecnej sytuacji może dojść do wzrostu napięcia na granicy z Libanem i Syrią.

Wiadomości RMF FM 00:45

Ostatnie zmiany 7:45, 8:45