25 sierpnia przed łódzkim sądem zapadnie wyrok w procesie, w którym dwie łodzianki domagają się od Komendy Stołecznej Policji 20 tys. zł za szkody poniesione wskutek pomyłki antyterrorystów. Proces zakończył się po jednej rozprawie.

Na początku marca ubiegłego roku grupa policyjnych antyterrorystów z Wołomina wtargnęła do mieszkania przy ul. Legionów w Łodzi. Policjanci wyważyli drzwi i wrzucili granat ogłuszający. W mieszkaniu były matka i nieletnia córka.

Okazało się, że funkcjonariusze pomylili numery mieszkań. Z relacji poszkodowanych wynika, że antyterroryści weszli do mieszkania krzycząc, by padły na podłogę. Zniszczyli m.in. wykładzinę w kuchni i uszkodzili drzwi.

W lipcu ubiegłego roku łódzka prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie interwencji antyterrorystów, uznając, że podjęte przez nich działania były prawidłowe. Zdaniem prokuratury akcję przeprowadzono na podstawie informacji, którymi policjanci w tym czasie dysponowali.

Proces w tej sprawie miał rozpocząć się wiosną, ale wtedy obie strony wyraziły gotowość zawarcia ugody. Ostatecznie nie udało się jej jednak osiągnąć. W maju tego roku jeszcze raz odroczono rozprawę, ponieważ w sali nie pojawił się pełnomocnik policji.