Stołeczny sąd umorzył z powodu przedawnienia sprawę byłego wiceszefa MSW gen. Władysława Ciastonia i byłego dyrektora z MSW gen. Józefa Sasina. IPN zarzucał im bezprawne powołanie w stanie wojennym działaczy NSZZ "Solidarność" na ćwiczenia wojskowe.

Zobacz również:

Jeszcze przed rozpoczęciem procesu obrońcy oskarżonych złożyli wniosek o umorzenie postępowania. Teraz sędzia Katarzyna Kruk uzasadniała, że zarzucany generałom czyn był według przepisów z 1969 roku przestępstwem przeciw działalności instytucji państwowych i społecznych i w związku z tym nie dotyczą go przepisy dotyczące przedawnień odnoszące się do czynów przeciw życiu, zdrowiu i wymiarowi sprawiedliwości. Przedawnienie nastąpiło więc - zdaniem sądu - po 10 latach, czyli w 1993 roku.

Część publiczności zebranej na sali rozpraw przyjęła postanowienie sądu okrzykami: "Białoruś, Białoruś", w stronę sędziów rzucono monetami. Przedstawiciel stowarzyszenia internowanych i jeden z oskarżycieli posiłkowych w sprawie, Andrzej Adamczyk, zapowiedział natomiast po wyjściu z sali sądowej złożenie zażalenia do sądu okręgowego.

IPN: Warunki na "ćwiczeniach" były gorszych od tych, jakie mieli internowani

Pion śledczy IPN prowadził postępowanie w tej sprawie od 2008 roku, a wszczął je po zawiadomieniu Stowarzyszenia Osób Internowanych "Chełminiacy 1982", zrzeszającego pokrzywdzonych. IPN uznał, że rzekome ćwiczenia były tylko pretekstem do pozbawienia wolności działaczy opozycji, co łączyło się z ich szczególnym udręczeniem. Na przełomie lat 1982-83 spędzili oni trzy zimowe miesiące na poligonie w Chełmnie. Spali w namiotach, dostali stare buty i mundury, zlecano im też różne - najczęściej nieprzydatne - zadania jak np. kopanie rowów. Według IPN, warunki były tam surowsze od tych, w jakich trzymano internowanych.

Akt oskarżenia trafił w marcu 2012 roku do Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie. Oskarżeni zostali gen. Florian Siwicki - były szef Sztabu Generalnego WP z lat 80., Ciastoń i Sasin. Osiem miesięcy później WSO uznał jednak, że Siwicki jest zbyt chory, by mógł być sądzony w tej sprawie, i wyłączył go z procesu. Generał zmarł w marcu tego roku.

Sprawa trafiła ostatecznie do sądu powszechnego dla stołecznego Mokotowa.

(edbie)