Polska mogła użyć broni atomowej w ewentualnej wojnie bloku radzieckiego z Zachodem – taki fakt znajduje się w odtajnionych przez MON dokumentach Układu Warszawskiego. Mowa jest jednak nie o obronie, a o ataku.

Taka dyrektywa była aktualna praktycznie do 1989 roku. Przewidywała ona, że w przypadku wojny polska armia tworzyła front nadmorski - bomby i rakiety z ładunkami nuklearnymi znajdowały się cały czas na naszym terytorium. - Było 178 środków w dyspozycji Wojska Polskiego, a pod koniec lat osiemdziesiątych nawet ponad 250 - mówi Paweł Piotrowski z Instytutu Pamięci Narodowej.

Jednakże żaden z ujawnionych planów nie przewiduje obrony – wszystko było przygotowane pod kątem ataku ze strony Układu Warszawskiego. - Doktryna Układu zakładała uderzenie jądrowe niemalże od początku. To nie było tak, że to NATO atakuje pierwsze, ale to my - mówi Piotrowski. Taki kształt miał przez lata słynny sowiecki wariant walki o pokój. Polscy sztabowcy zaczęli pracować nad planami obrony dopiero pod koniec lat osiemdziesiątych.

To kolejna tura dokumentów Układu Warszawskiego, które zostały odtajnione. Światła dziennego nie ujrzało wciąż ponad 70 dokumentów dotyczących obiektów wojskowych, które do dziś mają znaczenie strategiczne. Jawne już akta Układu Warszawskiego i stanu wojennego trafią teraz do IPN.